Już rok czekamy, aż ktoś się tym zainteresuje. Tylko patrzeć, jak dojdzie tu do tragedii - skarżą się mieszkańcy ul. Glinianej i Głębokiej. I pokazują na ruderę przy ul. Glinianej 11a.
- Ciągle demolują go miejscowi chuligani - mówią lokatorzy z okolicznych domów. - Powybijali szyby, zniszczyli wnętrza. A dwa razy nawet go podpalili.
Mieszkańcy ul. Glinianej już wielokrotnie prosili Straż Miejską, żeby ta zajęła się ruderą. - To skandal, żeby coś takiego ciągle stało w środku miasta - bulwersuje się Arkadiusz Krzemiński. - W budynku zbierają się szumowiny z całego osiedla. Piją i rozrabiają do późnej nocy.
- Najbardziej boimy się o dzieci, które bawią się na sąsiadującym z ruiną placu zabaw - dodaje Anna Sobiech. - W każdej chwili może im się coś stać. Właśnie zaczęły się wakacje, a budynek jest niezabezpieczony i każdy może do niego wejść.
Dopiero po naszej interwencji strażnicy zainteresowali się sprawą. To było ponad dwa miesiące temu. - Robimy wszystko, co w naszej mocy - zapewnia Robert Gogola, rzecznik lubelskiej Straży Miejskiej. - Dokumentacja zajmuje już 30 stron. Mamy zdjęcia budynku, namiary na właścicieli. Problem w tym, że nie możemy do nich dotrzeć. A bez zarządców nie możemy niczego zrobić.
Polskie prawo zabrania strażnikom jakichkolwiek działań na terenie prywatnych posesji bez porozumienia z ich właścicielami. - Podobnych przypadków jak ten przy ul. Glinianej mamy w Lublinie wiele - tłumaczy Joanna Rachańczyk z Wydziału Ochrony Środowiska lubelskiego Ratusza. - Pracujemy nad specjalnym programem, który pozwoli na interwencje w prywatnych lokalach, których właściciele zmarli, wyjechali albo są nieuchwytni. Nasi prawnicy szukają właśnie możliwości prawnych. Pytanie też, kto zapłaci za zabezpieczenie takich ruder. •