Właściciele lubelskich pubów i dyskotek już zacierają ręce. Dlaczego? Studenci zaczynają przenosić się do miasta w którym będą studiować. -
Podobnie mówią właściciele pubów. - Po ostatniej letniej sesji egzaminacyjnej, nasze obroty spadły o dwie trzecie - podkreśla Marcin Kowalewski, współwłaściciel pubu w jednym z akademików UMCS. - Liczymy, że teraz wszystko wróci do normy.
Bo studenci już zaczęli do Lublina wracać. Jako pierwsi przyjechali ci, których we wrześniu czekały poprawki. - W ostatnich dniach to nasi jedyni klienci. Po zdanym egzaminie przychodzą w garniturach na piwo - śmieje się Wojciech Meryk, menedżer pubu przy ul. Nadbystrzyckiej, na przeciwko Politechniki. - Ale od wczoraj zaczęli się pojawiać także inni.
- To będzie pierwszy weekend, w którym w dyskotekach i pubach można się spodziewać tłumów - dodaje Tyburek. - Szczyt przewidujemy za tydzień, gdy wszyscy żacy zjadą do miasta na kilka dni przed początkiem nowego roku akademickiego. Ale powroty już się zaczęły.
Tłoczniej jest w okolicach uczelni, na deptaku i na Starym Mieście. - Specjalnie przyjechaliśmy tydzień wcześniej, żeby jeszcze trochę poimprezować, zanim pójdziemy na wykłady - mówi Tomek z Janowa Lubelskiego, student politologii na UMCS, który wczorajsze popołudnie spędził z kolegami z roku w jednym z piwnych ogródków w centrum Lublina. - Za kilka dni o tej porze pewnie nie będzie tu już żadnego wolnego stolika.