W lewo? Bez szans! – denerwują się kierowcy próbujący wyjechać z ulicy Związkowej na Lubartów. Podobnie jest przy wszystkich skrętach w lewo na tym skrzyżowaniu. Miasto obiecuje zająć się regulacją świateł, jak tylko skończą się roboty drogowe.
– Najtrudniej jest skręcić ze Związkowej w stronę Lubartowa – mówi Łukasz, kierowca forda. – W kolejce czeka się wieki. Lepiej pojechać prosto i zawrócić.
Podobnie jak Łukasz postępuje wielu kierowców. Ci, co często jeżdżą tą trasą, nawet nie próbują skręcać w lewo. Ustawiają się na środkowym pasie i jadą prosto. Sznur samochodów trafia na małą osiedlową uliczkę. Po kilkunastu metrach kończy się asfalt. Tam wszystkie samochody zawracają.
Takiego manewru nie mogą wykonać ci, którzy chcą skręcić z al. Spółdzielczości Pracy w Związkową. Muszą czekać na swoją kolej. Nierzadko przez kilka zmian świateł.
– To jakiś absurd. Wyremontowali jezdnię. Za grube miliony zrobili sygnalizację świetlną. Tylko że nikt nie zadbał o to, aby działała jak należy – denerwują się kierowcy.
Tak jest od początku października, czyli od czasu oddania wyremontowanej drogi do użytku. Co na to inwestor?
– To wciąż plac budowy – usłyszeliśmy w Inżynierii Ruchu Drogowego Urzędu Miasta. – Zajmiemy się tym, jak skończą się prace drogowe w tym miejscu. Wtedy zrobimy pomiary natężenia ruchu. Jeśli będzie taka potrzeba, wydłużymy cykl zmiany świateł przy skręcie w lewo. Ale priorytet to kierunek: Lublin–Lubartów.
Prace przy przebudowie alei są już na finiszu. – Zakończenie planujemy na 15 listopada – mówi Jerzy Telepko, szef projektu.