Sąsiedzi mają już dość. Dzwonili na policję i Straż Miejską. Ale to nic nie pomogło. Przy ul. Dolnej Panny Marii wciąż mieszka... świnia. Fekalia z jej komórki zalewają ogródki działkowe. Fetor trudno wytrzymać. Na posesji walają się sterty śmieci. A wszystko tuż obok komendy Straży Miejskiej.
- Zakazuje tego uchwała Rady Miasta - przyznaje Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta.
Działkowcy byli już w tej sprawie w magistracie. - Tam zostali odesłani do Straży Miejskiej. A świnia jak była, tak jest - mówi Głowacz. Straż ma swą siedzibę zaledwie kilkadziesiąt metrów od "świńskiej” posesji, po drugiej stronie
al. Piłsudskiego.
- Mundurowi przechodzą przez naszą uliczkę wiele razy dziennie. Ale tym, co się dzieje na tej posesji, nikt się nie przejmuje - mówi pracownik sklepu motoryzacyjnego mieszczącego się naprzeciw zaniedbanej posesji. Jej właścicielka hoduje tam również psy. Często zdarza się, że agresywne czworonogi samopas biegają po ulicy. - Raz jeden z nich poszarpał dziecko - opowiada Głowacz.
Działkowcy mają już dość smrodu i uciążliwego sąsiedztwa. Odgrażają się nawet, że podpalą komórkę, w której żyje świnia.
- Znamy tę sprawę. Z tą kobietą walczymy od wielu lat. Zabieraliśmy jej nawet psy - mówi Halina Kowalska-Pyłka ze Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami "Lubelski Animals”. Ale przyznaje, że jest bezradna. - Przecież to jest prywatna posesja. Nawet policja musi mieć nakaz prokuratora, żeby tam wejść. Dlatego napiszemy pismo do prokuratury.
Urząd Miasta po rozmowie z Dziennikiem obiecał skontrolować posesję przy ul. Dolnej Panny Marii. O nielegalnie hodowanej świni próbowaliśmy porozmawiać z rzecznikiem Straży Miejskiej Robertem Gogolą. Ale od piątku jest nieuchwytny. Nie zastaliśmy także właścicielki posesji.