Milion złotych ma na koncie najbogatszy z lubelskich posłów. Inni mogą mu pozazdrościć, bo są nawet tacy, którzy nie zdołali odłożyć ani grosza, a zamiast oszczędności woleli mieć np. żaglówkę. Kto ma prawie pełnoletni samochód, a kto nie zbija kokosów na uprawie porzeczek? Prześwietlamy majątki posłów.
• Szczegóły z oświadczeń majątkowych posłów. Sprawdź w galerii
Przeszło 220 tys. zł zarobił poseł Krzysztof Michałkiewicz (PiS) jako wiceszef Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (jest również pełnomocnikiem rządu ds. osób niepełnosprawnych), a do tego zainkasował 30 tys. zł diety poselskiej. Ponad 200 tys. zł zarobił w ministerstwie sportu poseł Jarosław Stawiarski (PiS) i również do tego trzeba dodać 30 tys. diety.
Największe oszczędności ma Stanisław Żmijan z PO. Na jego koncie leży 1 mln zł, a w garażu stoi samochód wart więcej niż niejedno mieszkanie: 340 tys. zł. Taką wartość poseł wpisał do swojego oświadczenia majątkowego.
Ani grosza na koncie nie ma za to jego partyjny kolega, Włodzimierz Karpiński: – W gospodarce zarabiałem dużo więcej, ale nigdy nie skarżyłem się na wysokość poselskiego wynagrodzenia, mimo że nie drgnęło od około 10 lat – mówi poseł PO. Może się jednak pochwalić papierami wartościowymi za 18 tys. zł i żaglówką.
Skwapliwie oszczędza posłanka Elżbieta Kruk (PiS). Jej zaskórniaki urosły przez rok z 20 tys. do 100 tys. zł. Na wartości zyskała również jej działka budowlana: w zeszłym roku była warta 200 tys. zł, w tym już ćwierć miliona. Nawet leciwy peugeot nie stracił przez rok na wartości, przynajmniej według posłanki, która wciąż wycenia go na 13 tys. zł.
Do pełnoletniości zbliża się audi posła Sylwestra Tułajewa (PiS). – Do polityki i służby mieszkańcom Lublina i regionu nie poszedłem dla pieniędzy – zapewniał ostatnio poseł Tułajew, który w akcjach różnych spółek ma ponad 156 tys. zł. Spośród naszych posłów więcej od niego zainwestował w papiery wartościowe tylko Jerzy Bierecki (PiS), posiadacz obligacji za 321 tys. zł.
Co mają posłowie z woj. lubelskiego. Oświadczenia majątkowe
Jeśli komuś plantacje kojarzą się z niebotycznymi zyskami, mocno się rozczaruje uprawami posłanki Genowefy Tokarskiej z PSL. Czarna porzeczka przyniosła jej zaledwie 5 tys. zł. Cierpki smak porzeczek może jej osłodzić emerytura (63 tys. zł rocznie), do tego oczywiście uposażenie poselskie. Jeszcze gorzej idzie posłowi Janowi Łopacie (PSL). Ma gospodarstwo warte 600 tys. zł, ale z oświadczenia majątkowego wynika, że to bardziej hobby niż biznes, bo według posła „przychody ze sprzedaży (płodów rolnych – red.) nie pokrywają kosztów”. Za to na czarną godzinę poseł odłożył już 320 tys. zł.
Ile stracą parlamentarzyści
Dziś poseł i senator otrzymuje miesięcznie 10 021 zł brutto uposażenia poselskiego. Jednak parlament przegłosował projekt obniżający pensje, przez co uposażenie zostanie zmniejszone o 2 004 zł. Wyniesie więc 8 017 zł brutto, czyli około 5,6 tysiąca na rękę.
Parlamentarzyści otrzymują też dietę, która stanowi 25 proc. uposażenia. Obecnie jest to 2505 zł, ale po obniżce dieta parlamentarna będzie wynosić już tylko 2004,16 zł na rękę.
Podsumowując: poseł lub senator, który dziś zarabia w sumie ponad 12,5 tys. zł brutto, po 20-procentowej obniżce dostanie pensję w wysokości nieco ponad 10 tys. zł brutto miesięcznie. Czyli około 7,6 tys. zł na rękę.