– Nie rozumiem tego. Ktoś, kto publicznie oświadczył, że nie współpracował ze służbami PRL, a potem sąd udowodnił, że było inaczej, nie ma mandatu, żeby kierować taką spółką jak radio publiczne.
• Dlaczego?
– Bo to jest nieetyczne. Zresztą dziennikarz, któremu udowodniono tak poważne kłamstwo, jest niewiarygodny. A jeśli on jest niewiarygodny, to podważa wiarygodność medium, którym kieruje.
• Nie ma żadnego przepisu, który mówiłby, że zawód dziennikarza wymaga wysokich kwalifikacji moralnych...
– Ale to się rozumie samo przez się. To że czegoś nie ma, nie znaczy, że to nie obowiązuje. Skoro istnieje Rada Etyki Mediów, Komisja Etyki Polskiego Radia, znaczy, że w tym zawodzie przestrzega się etycznych reguł. Czyli one obowiązują. Prezesem powinna zająć się Rada Nadzorcza.
• Tyle że rada stwierdziła, iż Nowacki nadal może pełnić swoją funkcję. Do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy lub do emerytury (czerwiec 2005).
– Nie wiem dlaczego musi być do tego czasu prezesem i redaktorem naczelnym. Przecież równie dobrze może pełnić każdą inną funkcję w radiu. Choćby siedzieć i przeglądać gazety. I to byłoby etyczne.
• A to, że kieruje radiem nie jest?
– Oczywiście, że nie. Ja rozumiem, gdyby się przyznał. Powiedział: tak współpracowałem z wywiadem. A mimo to zostałby wybrany na to stanowisko, które zajmuje, wszystko byłoby w porządku. Ale kiedy mu udowodnili, że kłamie, to już w porządku nie jest. Powinien pomyśleć o tym, że oprócz niego w radiu pracują dziennikarze. I też tracą wiarygodność.