Droga powiatowa Pilaszkowice–Chodyłówka ma ponad 3 km długości ale asfalt urywa się w połowie. Potem zostaje albo podróżować po rozsypującej się podbudowie, która po deszczach przypomina raczej grzęzawisko, albo zawrócić i nadłożyć 12 km drogi i jechać przez Stryjno. – Zawrócić samochodem trudno, bo wąsko. Kierowcy klną, brną a potem rad nie rad wyciągam ich samochody z zasp – mówi mieszkający przy drodze rolnik.
O potrzebie budowy brakującego kawałka asfaltu na drodze Pilaszkowice–Chodyłówka w ostatnim dziesięcioleciu mówiło się sporo. Upominał się o nią samorząd Rybczewic argumentując, że brak asfaltu utrudnia dojazd służb gminnych do ujęcia wody usytuowanego przy zniszczonej trasie.
W tym sezonie Zarząd Dróg Powiatowych w Świdniku odnowił kawałek drogi. Poprawiono zniszczoną podbudowę i położono dywanik asfaltowy na 500-metrowym odcinku. Roboty kosztowały 86 tys. złotych. Droga jednak na odcinku ok. kilometra nadal jest sezonowo nieprzejezdna. – Nasz budżet zaspokaja 26 procent potrzeb. Pieniędzy wystarcza praktycznie tylko na remonty. Inwestycje prowadzimy kosztem utrzymania dróg. Dlatego małymi kroczkami posuwamy się do przodu. Dopiero za 3–4 lata zakończymy odbudowę wspomnianej drogi – wyjaśnia Witold Brzeziński, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Świdniku.