Zygmunt Stelmach dostanie niską emeryturę tylko dlatego że jego były zakład pracy nie przechowuje listy płac z lat 60. A wszystko odbywa się w majestacie prawa.
Zygmunt Stelmach w latach 1965-1986 pracował w puławskich Zakładach Azotowych. Na początku zarabiał bardzo dobrze. Gorzej było w latach 80, kiedy cały kraj pogrążył się w kryzysie. Dlatego w 1986 roku pan Zygmunt zatrudnił się w innej firmie. Teraz, kiedy jest już w odpowiednim wieku, postanowił postarać się o emeryturę.
Firma wytłumaczyła, że nie ma listy płac za lata 1965-1979, gdyż zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami dokumentację płacową musiała przechowywać tylko przez 12 lat.
Rzeczywiście, Zakłady Azotowe nie złamały przepisów. - Prawo zmieniło się dopiero w 1991 r. Wtedy termin przechowywania dokumentów płacowych wydłużono do 50 lat - mówi Piotr Dymmel, dyrektor Archiwum Państwowego w Lublinie. - Do tego czasu, na podstawie wcześniejszych przepisów, pracodawcy mogli pozbywać się starszych niż 12 lat list płac - w tym z lat 60. i 70. Z kolei obowiązujące od 1998 r. przepisy emerytalne, dają odchodzącym na emeryturę możliwość oparcia się na zarobkach z dowolnie wybranych 20 lat pracy. To wyraźny brak konsekwencji legislacyjnej - uważa Marek Sieprawski, rzecznik "Azotów”.
Co na to ZUS? - Podobne problemy ma więcej byłych pracowników Zakładów Azotowych. To krzywdzący dla nich przepis, ale nic na to nie poradzimy. Emeryturę musimy przecież wyliczyć na podstawie jakichś dokumentów - tłumaczy Henryk Wójcik, kierownik puławskiego inspektoratu ZUS. •