Rozpoczął się proces 63-letniego Michała T., który odpowiada za zamordowanie kolegi. Do tragedii doszło, kiedy obaj pracowali w Stanach Zjednoczonych
Z akt sprawy wynika, że w 2008 roku Sławomir G. i Michał T. mieszkali razem wynajmując suterenę w miasteczku Northeart w stanie Maryland. Feralnej nocy pijany Sławomir G. po powrocie do domu poprosił Michała T., by ten wyłączył telewizor. Kiedy 63-latek odmówił, Sławomir G. zrzucił odbiornik na podłogę. Telewizor rozpadł się. Między mężczyznami doszło do szarpaniny i bójki.
Michał T. miał obezwładnić pijanego kolegę i próbował uciec. Ten jednak dogonił go i obaj upadli na podłogę. Wtedy Sławomir G. miał uderzyć głową o stolik. Jego kolega wykorzystał sytuację. Usiadł na nieprzytomnym Sławomirze G. i owinął mu wokół szyi pasek do spodni. Jego drugi koniec przywiązał mu do wykręconej do tyłu ręki. Potem przyniósł sznurek od huśtawki, którym związał nim ręce i nogi znajomego. Wciągnął go na łóżko i przywiązał do ramy. Zdjął też pasek z jego szyi.
Tak obezwładnionego kolegę Michał T. przykrył prześcieradłem i poszedł spać. Był przekonany, że upojony alkoholem Sławomir G. również zasnął. Dopiero następnego dnia zorientował się, że jego znajomy nie żyje. Wtedy zapakował jego zwłoki do bagażnika i wyruszył w drogę do swojego brata, który mieszkał w stanie Pensylwania. Jednak brat, Jan T., natychmiast zawiadomił policję.
Sprawą zajął się amerykański sąd. Ustalono przed nim, że Sławomir G. zmarł z powodu uduszenia. Próbując się uwolnić, zacisnął sobie na szyi pasek od spodni. Dlatego uznano, że Michał T. nie jest winny zabójstwa, a jedynie napaści. Wymierzono mu za to karę 364 dni więzienia w zawieszeniu.
Inaczej do sprawy podeszli jednak polscy śledczy, którzy zarzucili 63-latkowi zabójstwo. Uznali jednak, że mężczyzna nie planował zbrodni, ale wiążąc kolegę godził się na jego śmierć.
W pierwszym dniu procesu Michał T. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień na tym etapie postępowania. Nie wyklucza jednak, że głos zabierze później. Sąd odczytał jego wyjaśnienia składane na wcześniejszych etapach postępowania. Mężczyzna tłumaczył wtedy, że przyjaźnił się ze Sławomirem G. Pomagał mu m.in., gdy wyrzucono go z mieszkania, pomógł znaleźć nową pracę. Wspólne mieszkanie nie układało się jednak dobrze. Współlokator urządzał awantury, straszył nożem i mówił, że go zabije.