Dwie nowe limuzyny po prawie 100 tys. zł każda zafundował sobie Lubelski Urząd Wojewódzki. Tyle samo na nowe auta wyda Urząd Miejski w Lublinie. Wszystkich przebije jednak Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – wkrótce na Lubelszczyznę trafi aż 20 aut.
– Wymiana aut była konieczna – zapewnia Krzysztof Komorski, rzecznik prasowy wojewody. – Poprzednie samochody były już mocno wysłużone.
Czy jednak zakup za prawie 200 tys. zł dwóch peugeotów nie jest wydatkiem zbyt dużym? – O wyborze decydowała ranga urzędu oraz parametry nowych aut – dodaje rzecznik.
– Kupno takich samochodów to kompletna ślepota i zapatrzenie w siebie sprawujących władzę – komentuje prof. Wisła Surażska, szefowa Centrum Badań Regionalnych w Warszawie. – Tego rodzaju luksusowe limuzyny w województwie, które jest najsłabsze gospodarczo w kraju, to wyzwanie rzucone społeczeństwu. Tak wysoki wydatek na auta nie znajduje żadnego uzasadnienia, gdy w kraju panuje taka bieda.
Samochodu nie wymienił wojewoda Andrzej Kurowski. Dalej korzysta z dwuletniej lancii kappa. Urząd zapłacił za nią 110 tys. zł.
Do nowego auta przesiądzie się za to prezydent Lublina. – Staramy się o to od trzech lat, wszystkie auta, które ma do dyspozycji prezydent, są mocno wyeksploatowane – wyjaśnia Mirosław Kalinowski, rzecznik Urzędu Miejskiego w Lublinie. Na kupno jednego, dwóch aut UM chce przeznaczyć 200 tys. zł.
Na nowe auta czeka też Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Lubelski oddział ARiMR dysponuje trzema samochodami:
fiatem palio oraz albea z 2002 r. oraz daewoo nubira z 1999 r. – Nie potrzebujemy samochodów reprezentacyjnych tylko sprawnych – zapewnia Łukasz Osik z lubelskiego oddziału ARiMR.
Niedługo agencja dostanie jednak 20 nowych aut, po jednym na każdy powiat. Nie wiadomo jednak, jakiej będą marki i ile pieniędzy zostanie przeznaczone na ich zakup, gdyż sprawą zajmuje się centrala. Licząc jednak nawet po 40 tys. za sztukę, wychodzi aż 800 tys. zł.
A czym, dla porównania, jeżdżą prywatni przedsiębiorcy? – Jeździmy z mężem starymi samochodami – mówi Anna Gajek, właścicielka Centrum Budowlanego i Dworu Anna. – Ja szósty rok półciężarówką seat inco, na którą przesiadłam się z renaulta clio. Mąż – już z pięć lat – ma forda voyagera. Nie mamy zamiaru wymieniać ich na inne, zresztą przywiązujemy się do aut. Samochód jest do jeżdżenia, nie do wyrzucania pieniędzy, nawet własnych.