Fatalnie zakończyła się dla pani Janiny wczorajsza podróż pojazdem linii 45. Zamiast do domu, trafiła do szpitala. Kobietę przycięły drzwi samochodu, który później wlókł ją po jezdni przez 10 metrów.
Zbliżała się godzina 16. Ten kurs linii 45 obsługiwał stary, wysokopodłogowy ikarus. Zatrzymał się na przystanku na ul. Łęczyńskiej, na wysokości os. Przyjaźni. 76-letnia kobieta ostrożnie pokonywała stopnie, trzymając się poręczy. Zabrakło dosłownie kilku sekund. Drzwi uwięziły przerażoną pasażerkę. Nie mogła się oswobodzić. Autobus ruszył.
Szofer nie miał pojęcia, że w drzwiach jest uwięziona pasażerka. Ale mówi, że nawet nie mógł jej zobaczyć, bo w bocznym lusterku, po stronie przystanku, nie było widać całego autobusu. – Przegubowiec był na przystanku „złamany”. Tylko przyczepa stała równolegle do krawężnika. Przód stał na skos. I w lusterku widziałem autobus tylko do przegubu. A przyczepy już wcale – tłumaczył nam kierowca kilkanaście minut po wypadku.
Pani Janina natychmiast została przewieziona karetką do lubelskiego szpitala przy ul. Staszica. Po badaniach okazało się na szczęście, że poza potłuczeniami i otarciami nie stało się jej nic poważniejszego. Obolała wyszła do domu prowadzona pod ramię przez córkę.
Kierowca zapewnia, że przed zamknięciem drzwi włączył sygnał dźwiękowy. Taki ma obowiązek. Ale w starych ikarusach jest tylko jeden dzwonek na cały pojazd i to daleko od ostatnich drzwi. Starsza osoba może go nie usłyszeć.
Do wypadku nie doszłoby, gdyby kierowca MPK widział w lusterku wszystkie drzwi ikarusa. Dlaczego zatrzymał autobus tak, że nie mógł kontrolować tego, co dzieje się w drzwiach?
– To przez parkujące na przystanku samochody. Musiałem stanąć w ten sposób, żeby móc włączyć się do ruchu. Tu jest tak bardzo często – wyjaśniał. Gdy policjanci spisywali służbowe notatki, sprzed ikarusa odjechał samochód zaparkowany na miejscu wydzielonym dla autobusów.
– To także wina starych pojazdów – dodaje Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK Lublin. – W nowym autobusie do tego by nie doszło. Bo tam zamykające się drzwi, jeśli natrafią na przeszkodę, od razu się otwierają. A przy otwartych autobus nie ruszy z miejsca. Ale niewiele naszych pojazdów ma taki mechanizm. Tylko nowe jelcze i neoplany – przyznaje Wojnarowicz.