Około osiemdziesięciu rodzin z Poniatowej pobierało bezprawnie dodatek mieszkaniowy. Dzięki temu, że pracownicy opieki społecznej wyłapali naciągaczy, w miejskiej kasie zostało 269 tys. złotych.
W ubiegłym roku w Poniatowej wypłacono dodatki na kwotę 1427 tys. zł. Miasto uznało, że to bardzo dużo pieniędzy. Postanowiło więc skontrolować, czy wszyscy ubiegają się o dodatek – lub go biorą – zasadnie.
– Do każdego wniosku o dodatek, oprócz deklaracji o dochodach, dodajemy druk oświadczenia o stanie majątkowym – wyjaśnia Wiesława Tkaczyk, zajmująca się dodatkami mieszkaniowymi w Urzędzie Miasta Poniatowa. – Wiele osób rezygnuje już w tym momencie. Następni odpadają, gdy wypytujemy o dochody, majątek.
Kolejne sito eliminujące to wywiady środowiskowe. – Przeprowadzają je nasi pracownicy – mówi Marta Bigos, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. – Jeśli na przykład osoba deklaruje zerowe dochody, nie korzysta z pomocy społecznej, a plotki głoszą, że pracuje za granicą i nieźle tam zarabia, kontrolujemy ją w pierwszej kolejności.
Pracownik MOPS idzie do rodziny ubiegającej się o pieniądze. Rozgląda się po mieszkaniu, pyta o samochód, sprzęt gospodarstwa domowego itp. Tym sposobem przeprowadzono około czterdziestu kontroli. Efektem ponad połowy była odmowa przyznania dodatku. Odpadli głównie ci, którzy pracują za granicą, ale także prowadzący handel, głównie bazarowy.
– Kwota wypłacanych dodatków mieszkaniowych ustabilizowała się na poziomie 80–90 tys. zł miesięcznie – dodaje Tkaczyk. – Stabilna jest także liczba osób, 140–150, pobierających dodatki. Sądzimy, że udało się nam wyeliminować większość naciągaczy.