Pielęgniarki okupujące od dwóch tygodni lubelski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia zapowiadają blokadę. Dziś nie wpuszczą pracowników do budynku. Protestują przeciw cięciom w kontraktach szpitalnych. Żądają przyjazdu prezesa NFZ do Lublina.
Radni wytknęli, że plan ma wiele błędów. Są pomyłki, np. w liczbie gmin w poszczególnych powiatach lub liczbie udzielonych w nich świadczeń medycznych. W przyszłości może to skutkować złym podziałem pieniędzy. – Plan jest nieaktualny, bo oparty na danych z 2001 r. – mówili też. Dodawali, że nie ma w nim konkretnych propozycji działań zmierzających do wyjścia z zapaści. I chociaż liczący 500 stron raport o stanie demograficznym i zdrowotnym Lubelszczyzny był w ocenie wielu bublem, został przez sejmik przyjęty. O niezwlekanie z jego uchwaleniem – bo sprawę trzeba zamknąć do końca czerwca – zaapelowali Henryk Makarewicz, marszałek województwa lubelskiego i Konrad Rękas, przewodniczący sejmiku.
Z mównicy padły też druzgocące informacje. Są przymiarki – nie potwierdzone jeszcze oficjalnie – żeby kontrakty z funduszem zdrowia zmniejszyć w III kwartale br. o 15–20 proc. Bo budżet NFZ jest za mały w stosunku do podpisanych na ten rok umów. Na tę wieść Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Lublinie ogłosiła publicznie – o godz. 15.30 – że okupujący lubelski fundusz przystępują do jego całkowitej blokady.
– Zablokujemy budynek razem z pracownikami. Koleżanki już są w drodze – powiedziała. – Odblokujemy wtedy, gdy do Lublina przyjedzie prezes NFZ.
Jednak wczoraj związkowcy nie zdążyli NFZ zablokować, bo informacja o blokadzie przedostała się do funduszu lotem błyskawicy. A wtedy pracownicy funduszu opuścili budynek o 15.50, czyli 10 minut przed zakończeniem pracy. Dziś urzędowanie powinni rozpocząć o godz. 8. Protestujący zapowiadają, że nie wpuszczą ich do środka. •