Dopiero w środę Sąd Apelacyjny zdecyduje, czy utrzymać wyrok 25 lat więzienia dla Krzysztofa P. za zabójstwo Pawła Marzędy z Lubartowa. Matka zabitego domaga się dożywocia.
Chłopak był znanym w okolicy specjalistą od naprawy alarmów samochodowych. Krzysztof P. pomagał mu w warsztacie. Pokazał śledczym miejsce ukrycia zwłok. Zrzucał winę na kolegów twierdząc, że to oni odpowiadają za zabójstwo.
Początkowo Krzysztofa P. skazano na dożywocie, ale wyrok został uchylony. W styczniu tego roku Sąd Okręgowy w Lublinie złagodził karę i skazał mężczyznę na 25 lat więzienia. On sam, a także rodzina zabitego złożyli apelację. Dziś sprawę rozpoznał lubelski Sąd Apelacyjny.
Krzysztof P. chce uniewinnienia
Obrońca oskarżonego domaga się uniewinnienia jego klienta lub przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Powody? – Jednostronna ocena materiału dowodowego i zbagatelizowanie dowodów przemawiających na korzyść Krzysztofa P. – wyliczał dziś mecenas Marek Przeciechowski. Jego zdaniem 25 lat wiezienia to kara "niesprawiedliwa w świetle zgromadzonego materiału”.
Poza tym, jak wskazywał Przeciechowski, S. Apelacyjny uchylając poprzedni wyrok (dożywocia) nakazał S. Okręgowemu przeprowadzenie postępowania dowodowego w całości. – Tak się nie stało. Sąd nie podołał temu zadaniu – podkreślił mecenas.
"To psychopata"
Z kolei matka Pawła Marzędy domaga się zaostrzenia wyroku. – 25 lat to kara nieadekwatna do winy. Okoliczności zabójstwa i motywacja zabójcy wskazują, że jedyną właściwą karą jest dożywocie – mówiła dziś w sądzie Anna Marzęda. Przy wyroku 25 lat wiezienia Krzysztof P. mógłby ubiegać się o wypuszczenie na wolność po 15 latach.
– To psychopata. Wyjdzie i znowu kogoś zabije. On nie może wyjść! – apelowała w czwartek w sądzie ze łzami w oczach matka. – Przecież on wiózł jęczącego Pawła do lasu. Nogą sprawdzał, czy żyje. Potem owinął w jakiś koc i zakopał. A potem przyszedł do nas, jakby nic się nie stało. Robiłam mu herbatkę. Patrzył, uśmiechał się i kłamał mi prosto w oczy. Dziwię się, że prokuratura nie złożyła apelacji.
Co ciekawe, prokurator Wiesław Greszta wystąpił w czwartek o… odrzucenie obu apelacji i "korektę wyroku”. Ale tylko w części dotyczącej wypłacenia odszkodowania matce (miała dostać 13,8 tys. zł).
Decyzję Sądu Apelacyjnego poznamy w środę. – Zawiłość tej sprawy jest oczywista, wymaga właściwej i rzetelnej oceny – podkreślił sędzia Mariusz Młoczkowski.