Godz. 20 Sala bankietowa hotelu Victoria w Lublinie. Tu sztab Izabelli Sierakowskiej czeka na wyniki. W gronie około stu bliskich współpracowników i ubrano na czarno kandydatka na prezydenta. Kolor kreacji chyba adekwatny do nastrojów. Już kilkanaście minut po 20 działacze szeptem przekazują sobie pesymistyczne informacje. - W trzech dużych komisjach Wasilewski ma o 300 głosów więcej.
Tłumek zbiera się przed mikrofonami, za którymi stają czołowi działacze lubelskiej lewicy.
- W pierwszej turze nasza kandydatka osiągnęła 25 proc. poparcia, wygrywając - Krzysztof Szydłowski rozpoczyna oficjalnie. - Teraz potrzeba byłoby nam 350 proc. tej normy, by wygrać. To będzie trudne w Lublinie, w którym 70 proc. mieszkańców deklaruje poglądy prawicowe i centroprawicowe. I tak lewica osiągnęła sukces, ponieważ PiS nie jest przy władzy.
Głos zabiera Sierakowska. - Dziękuję, że jesteście ze mną. To była trudna kampania, ponieważ nie polegała na merytorycznej debacie - mówi lekko rozgoryczona. - Kandydat PO unikał jej. Jego kampania była prowadzona w stylu Jacka Kurskiego. Polegała na pomówieniach.
Sierakowska zaznacza, że jeszcze nie wiadomo, czy wygrała, czy przegrała, ale po jej zachowaniu widać, że ma świadomość przegranej.
Rozsuwają się kotary, za którym stoi stół z jedzeniem. Goście ruszają na poczęstunek. - Jest do tyłu - krzywi się Jacek Gallant, komentując bieżące wyniki.
Godz. 21. Padają pierwsze i ostatnie tego wieczora brawa. - Dostałem SMS z komisji na LSM - krzyczy głośno Szydłowski. - Iza tysiąc głosów, Wasilewski - 600! Nie traćmy nadziei.
Godz. 21.30. Nadzieja upada. Wygrana kontrkandydata jest pewna. - Od 40 do 60 proc. - przekazują sobie sztabowcy Sierakowskiej.
Godz. 22. Koniec imprezy. Goście się rozchodzą. I. Sierakowska udziela ostatnich wywiadów dla mediów.
Rozmowa z Izabellą Sierakowską
- Szczerze. Jest pani zawiedziona?
- Nie jestem zawiedziona. Spodziewałam się
lepszego wyniku, ale jestem człowiekiem, który twardo stąpa po ziemi. Walczyłam do końca bardzo uczciwie. Nie atakowałam, nie insynuowałam. Lewica wychodzi z tych wyborów zwycięsko, jako lewica odrodzona.
- Gratuluje pani Adamowi Wasilewskiemu wygranej?
- Oczywiście, że gratuluję. I mam nadzieję, że tak jak Andrzej Pruszkowski zwinął Lublin, tak on miasto rozwinie.
- O co pani apeluje do nowego prezydenta?
- O współpracę. Być może uda się stworzyć sojusz. Wasilewski nie może lekceważyć naszego 40-proc. elektoratu. Wasilewski musi zawiązać z myślą o Lublinie koalicję PO, lewicy i demokratów.
- Będzie pani teraz pracować jako radna sejmiku wojewódzkiego. Priorytety?
- Inwestycje i rozwój. Nie wyobrażam sobie, by radni i zarząd nie poparli budowy lotniska w Świdniku, dokończenia Teatru w Budowie oraz szybkich decyzji w sprawie obwodnicy.
Rozmawiała Ewa Stępień