Prokurator sprawdza czy urządzenie, które w swoim biurze znalazł burmistrz miasta i gminny Annopol, to podsłuch - dowiedzieliśmy się wczoraj. Jutro ma być znana opinia biegłego w tej sprawie.
Jednak jego zastępca, doświadczony budowlaniec, od razu to wykluczył. Obaj postanowili sprawdzić, co to jest. Zerwali listwę.
- Burmistrz wyjął urządzenie. Mały czarny przyrząd, przypominający mikrofon z ok. 50-cm kablem i antenką. Po dokładnych oględzinach wyjęliśmy z niego baterię podobną do tych używanych w zegarkach - mówi zastępca burmistrza Jacek Janas.
- To był szok - dodaje Skórski. - Choć nie znam się na tych przyrządach, to od razu pomyślałem, że to pluskwa. Podsłuch znam tylko z amerykańskich filmów szpiegowskich. Nie wiedziałem, co mam robić.
Następnego dnia po dziwnym odkryciu złożyli doniesienie do Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Sprawa ostatecznie trafiła do prokuratury w Kraśniku. Ta niezwłocznie rozpoczęła śledztwo. Czarny przyrząd trafił do biegłego. On odpowie na pytanie, co znaleźli samorządowcy. Opinia jest spodziewana jutro.
Mirosław Węcławski, zastępca prokuratora rejonowego w Kraśniku: - Sprawa jest nietypowa. W powojennej historii kraśnickiej prokuratury to pierwszy taki przypadek. Postępowanie prowadzimy w trybie pilnym. Dokładamy wszelkich starań, by sprawę wyjaśnić.
Burmistrz i jego zastępca twierdzą, że po powrocie z prokuratury znaleźli w sekretariacie przestawione meble.
- Nie mam wrogów. Mam przeciwników politycznych. Nie przychodzi mi do głowy żadne wyjaśnienie, poza zmianą układu rządzącego w Annopolu.
Samorządowcy szukali pomocy we władzach swojej partii. Dowiedzieli się, że nie może to być podsłuch służb specjalnych, gdyż takie urządzenie miałoby numery. Ustalili też, że jest to prywatny wyrób. Można go np. zamówić przez Internet. Pluskwa miała prawdopodobnie zasięg 50 m i żywotność kilku godzin.