Zamek Lubelski osuwa się. Sytuacja jest na tyle groźna, że wprowadzono ograniczenia dla odwiedzających i zrezygnowano z imprez. Teraz trzeba jeszcze tylko znaleźć pół miliona zł na niezbędne roboty budowlane.
Sprawa jest tak pilna, że dyrektor Nasalski chce się zwrócić do Urzędu Zamówień Publicznych z prośbą o pominięcie przetargu. - Na szczęście mamy gotową całą dokumentację techniczna łącznie ze zgodą konserwatora zabytków.
Prace będą kosztować pół miliona zł. Pieniądze ma dać Ministerstwo Kultury i Urząd Marszałkowski. Roboty potrwają kilka miesięcy. - Na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku prowadzono prace konserwatorskie. Ale zrobiono je źle - wylicza Nasalski. - A do tego dochodzi natężenie ruchu. Wokół zamku jeździ coraz więcej tirów. Drgania przenoszą się na wzgórze.
Prace przy północnym skrzydle są najpilniejsze, ale nie jedyne. W kolejce czekają też na wzmocnienie fundamenty Kaplicy Św. Trójcy, baszta i południowe skrzydło Zamku Lubelskiego. (rad)