Na mieszkanie od miast w Lublinie trzeba czekać nawet ponad 10 lat. – Będzie jeszcze gorzej – ostrzegają urzędnicy. Miastu brakuje lokali nawet na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb.
W poprzednich latach na budownictwo mieszkaniowe miasto wydawało 4,5–5 mln zł. W tym roku na ten cel zarezerwowano 1,7 mln zł, co pozwoli na oddanie do użytku 30 mieszkań komunalnych w budynku przy ul Rozdroże. – To kropla w morzu potrzeb – ocenia Ewa Lipińska, miejski inspektor gospodarki mieszkaniowej. – Aby zaspokoić jedynie podstawowe potrzeby, powinno się budować co roku trzy razy więcej mieszkań. W takiej sytuacji nie ma szans na zmniejszenie kolejki oczekujących na mieszkania. A co gorsza, liczba ubiegających się o lokale zastępcze m.in. w związku z eksmisjami może znacznie wzrosnąć.
W inspektoracie na realizację czeka 2,4 tys. wniosków o przyznanie mieszkania komunalnego, kolejne 3 tys. dotyczy mieszkań socjalnych. W sumie chodzi o ponad 15 tys. osób. – Na listach są wnioski złożone jeszcze w 1992 roku – przyznaje Lipińska. – Kiedy będą realizowane? Nie wiem, liczba mieszkań w naszych zasobach stale maleje.
MIGM szacuje, że w tym roku miasto oprócz 30 nowych mieszkań przy ul. Rozdroże będzie miał do dyspozycji jeszcze ok. 150 lokali z tzw. odzysku. – Ale tylko połowa z nich będzie w na tyle dobrym stanie aby przekwaterować do nich oczekujących – mówi Lipińska.
W sumie dla oczekujących na mieszkania będzie ok. 100 lokali. Tymczasem „od ręki” miasto potrzebuje 272 mieszkań (119 socjalnych oraz 153 komunalnych). Kto jest na liście najbardziej potrzebujących? To 34 rodziny, które mieszkają w domach zagrożonych zawaleniem. Kolejnych 20 trzeba wykwaterować na czas remontów budynków i 53 z domów gdzie są realizowane inwestycje miejskie.