Bez zatrudnienia jest blisko 130 tys. mieszkańców regionu. Najgorsza sytuacja panuje w rejonie Włodawy.
Jak wyliczają statystycy, tylko w listopadzie zeszłego roku (wczoraj GUS przedstawił dane za ten miesiąc – red.) w rejestrach powiatowych pośredniaków figurowało ponad 125 tys. osób. Połowa tej grupy to kobiety. W ciągu miesiąca do urzędów pracy zgłosiło się 14 tys. ludzi. Wśród bezrobotnych jest ponad 20 proc. młodych ludzi, do 25 roku życia. Wreszcie jednak udział tej grupy zaczyna się kurczyć.
Jeśli ktoś szuka pracy w naszym regionie, powinien unikać wschodnich powiatów. W rejonie Włodawy czy Hrubieszowa bezrobocie przekracza bowiem 20 proc. Największe szanse na zatrudnienie są w rejonie Lublina, Łęcznej i Biłgoraja. W tym powiecie stopa bezrobocia nieznacznie przekracza 8 proc.
W listopadzie przeciętna pensja w regionie wyniosła 3390 zł brutto. To o 4,8 proc. więcej niż rok wcześniej. Co ważne, nasze wynagrodzenia rosły szybciej od inflacji. Ta bowiem wyniosła 2,8 proc.
Pod względem wysokości płac, jesteśmy na 8 miejscu w kraju. Najwyższe wynagrodzenia tradycyjnie oferuje Mazowsze. Na szarym końcu znalazły się województwa podkarpackie i warmińsko- mazurskie.
Stopa bezrobocia w Lubelskiem sięgnęła 13,5 proc. Podobny wynik zanotowało województwo łódzkie, opolskie i dolnośląskie. Znacznie gorzej niż u nas jest na Podkarpaciu i w Świętokrzyskiem.
Kto u nas śpi na pieniądzach
W Lubelskiem najlepiej zarabiają przedstawiciele takich branż, jak informacja i komunikacja. Blisko 40 proc. powyżej wojewódzkiej średniej. Tyle samo brakuje pracownikom gastronomii, by ich zarobki zrównały się z przeciętną pensją w regionie.