Polskie biuro ONZ bada sobotnią akcję policyjnych antyterrorystów w lubelskim ośrodku dla cudzoziemców.
Uzbrojeni po zęby funkcjonariusze w kominiarkach wtargnęli do ośrodka w sobotę. Powodem akcji była informacja o zagrożeniu terrorystycznym.
– Obudził mnie huk wyważanych drzwi. Powalili mnie na ziemię i skuli kajdankami – mówi jeden z trzech Czeczeńców, których policja zabrała z ośrodka. – Przesłuchiwali mnie kilka godzin. Pytali o to, z kim utrzymuję kontakty. Ale do tej pory nie wiem, o co im chodziło.
Materiałów wybuchowych policja nie znalazła. Po przesłuchaniu zwolniła zatrzymanych.
Sprawą zajęło się warszawskie biuro wysokiego komisarza ONZ do spraw uchodźców. Jego przedstawiciel rozmawiał wczoraj z mieszkańcami ośrodka. – Jest pytanie, czy prawo nie zostało nadużyte – mówi Ernest Ziemkiewicz. Niewykluczone, że złoży oficjalną skargę do prokuratury.
– Akcję atyterrorystów widziało wiele osób, także dzieci – dodaje przedstawiciel ONZ. – Była dla nich szokiem. A policja powinna ten szok złagodzić zapewniając świadkom opiekę psychologiczną. Nie zrobiła tego.
Policja tłumaczy, że nie ma takiego obowiązku. Sama również analizuje przebieg interwencji.