Nad otwartą klatką piersiową mężczyzny pochyla się zespół chirurgów. Widać pulsujące serce. Za trzy dni pacjent z Chełma będzie obchodził 60 urodziny. Ale czy można tak liczyć, skoro wczoraj urodził się po raz drugi?
W kierowanej przez doc. dr. hab. Stążka Klinice Kardiochirurgii AM w Lublinie przeprowadzono wczoraj pierwsze w naszym województwie śródoperacyjne leczenie migotania przedsionka, tak zwaną ablację.
- Migotanie do tej pory leczono wieloma metodami - tłumaczy lek. med. Elżbieta Krawczyk z kliniki. - Podaje się leki antyarytmiczne, ale u niektórych pacjentów stosowano umiarowienie serca z zastosowaniem prądu. Chorzy po takim zabiegu zawsze są bardzo zmęczeni, jest ryzyko powstania zatorów.
W Lublinie lekarze po raz pierwszy u nas wybrali nowoczesną i łagodniejszą dla pacjenta metodę. Jej skuteczność polega na tym, że przy pomocy niezwykle precyzyjnej elektrody niszczy się część komórek włókien (dróg przewodzenia) wysyłających nieprawidłowe impulsy. Impulsy, przez które serce bije za szybko.
Pierwszą taką operację w Lublinie przeprowadzili dr med. Cezary Jurko i dr med. Janusz Jendrej z lubelskiej kliniki pod kierunkiem dr. med. Piotra Suwalskiego z Klinicznego Oddziału Kardiochirurgicznego AM w Warszawie. Było to możliwe dzięki aparaturze wypożyczonej lubelskiej Klinice Kardiochirurgii na czas tego zabiegu przez firmę Medtronic.
Mariusz Paprocki z Medtronic poinformował, że do dziś w Polsce przeprowadzono ok. 200 takich operacji. Aparaturę wypożycza się bezpłatnie, ale jednorazową elektrodę, która niszczy część komórek przewodzących nieprawidłowe impulsy, szpital musi kupić sam. Jedna kosztuje 3800 zł.