Handlowcy rozkładają swoje kramy na chodniku wzdłuż całej ulicy – skarżą się mieszkańcy. – Śmiecą i załatwiają potrzeby fizjologiczne gdzie popadnie. – To się zmieni po modernizacji targowiska – mówi administrator terenu.
– Wszyscy mieszkańcy tego osiedla bardzo sobie targ cenią – uważa Helena Pietraszkiewicz radna. – Niestety, niepostrzeżenie zieleniak zamienił się w duży bazar. Handlują tu także przybysze ze Wschodu.
Handlarze rozkładają swoje stoiska na chodniku, przenieśli się nawet na ul. Szkolną. Najgorzej jest pod koniec tygodnia.
– Nie da się normalnie przejść. A do tego teren wokół bazaru wygląda jak śmietnisko w środku miasta – skarży się Maria Turowska, klientka bazaru. – Trzeba coś z tym robić.
Rzeczywiście, skarpa powyżej targowiska wygląda koszmarnie. Papiery, foliowe torebki, ludzkie ekstrementy.
– Kłopoty nasiliły się, gdy na bazarze przybyło handlarzy za Bugu –przyznaje Pietraszkiewicz. – Chciałabym, by władze miasta jakoś ten handel zdyscyplinowały.
Straż Miejska nie wyprasza handlarzy z bazaru przy ul. Ruskiej. – Jeśli taki człowiek wniósł opłatę, to ma prawo sprzedawać – przyznaje Waldemar Wieprzowski, komendant Straży Miejskiej. – Interweniujemy, gdy ktoś łamie prawo o ruchu drogowym. To, że ci ludzie załatwiają swoje potrzeby w krzakach, nie wynika z braku toalet. Tych w pobliżu nie brakuje. To zwyczajne niechlujstwo.
– Straż Miejska potrafi tylko zakładać blokady na koła – skarży się mieszkaniec ul. Szkolnej. – Ale, żeby zrobić porządek na targowisku i ucywilizować handel, to ich nie ma.
– Na marcowej sesji Rady Miasta zamierzam zgłosić interpelację w sprawie targowiska przy Ruskiej – dodaje Pietraszkiewicz. – To miejsce musi zostać uporządkowane.
– Już zwróciliśmy się z pismem o uporządkowanie targowiska do jego administratora – wyjaśnia Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej UM. – O ograniczaniu ilości handlujących nie ma mowy. Chcemy tylko, by ludzie nie blokowali chodników ani jezdni. Zaś pilnowaniem czystości okolic bazaru ma się zająć administrator, to jego obowiązek.
W Lubelskiej Fundacji Odnowy Zabytków, administrującej targowisko problem jest znany. – Zakładamy druty kolczaste, by utrudnić załatwianie potrzeb w krzakach – przyznaje Grzegorz Protasiewicz wiceprezes LFOZ. – Bez skutku. Przekonujemy, by handlarze nie stawiali kramów na chodnikach. Ale nie można stać przy każdym z kijem. Problem rozwiąże modernizacja, którą chcemy przeprowadzić w przyszłym roku.