To był głos w debacie o aborcji - bronił się wczoraj w sądzie Łukasz Wróbel, autor kontrowersyjnej wystawy "Wybrać Życie”. Lubelska policja chce go ukarać za "wywołanie zgorszenia” na placu Litewskim w Lublinie.
- Skorzystałem z konstytucyjnego prawa do publicznej debaty - oświadczył wczoraj, na pierwszej rozprawie. Wróbel stwierdził też, że dążył do tego, by doprowadzić do wyeliminowania możliwości aborcji.
Jakub Wróblewski, działacz Partii Demokratycznej, który na procesie jest oskarżycielem posiłkowym, zapytał go wówczas, czy organizując wystawę w centrum miasta i w pobliżu placu zabaw zdawał sobie sprawę, że będą ją oglądać również dzieci. - Odmawiam odpowiedzi na to pytanie - odparł autor wystawy.
Wróblewskiego, który złożył w tej sprawie doniesienie do policji, najbardziej zbulwersowało to, że wystawa była w miejscu ogólnie dostępnym. - Widziałem, że plakaty oglądały dzieci, odchodziły z płaczem - argumentował.
Popierał go partyjny kolega Marcin Celiński. - Jak zobaczyłem wystawę, zadzwoniłem do żony, żeby nie pozwoliła przychodzić dzieciom na plac Litewski - mówił.
Po obejrzeniu wystawy na policję poszła też Helena Sz., emerytka z Lublina. - Czegoś takiego jeszcze nie widziałam - mówiła oburzona. - Ten pan ma prawo do pokazywania takich plakatów, ale w jakimś zamkniętym pomieszczeniu.
Lubelski Sąd Rejonowy nie wydał w tej sprawie wyroku. Dał Wróblowi czas na zgłoszenie wniosków dowodowych. Student ma proces za wystawę również w sądzie w Łodzi. Tam wyrok jeszcze nie zapadł.