Małej Hani siostra Sylwia Maria J. miała naderwać ucho, a inne dzieci za karę zamykać w ciemnym pomieszczeniu. Zakonnica, była już nauczycielka przedszkola Sióstr Nazaretanek w Łukowie, za znęcanie się nad dziećmi odpowie przed sądem.
– Skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia – potwierdza Katarzyna Abramowicz-Piłat, zastępca prokuratora rejonowego w Puławach. To ta jednostka zajmowała się sprawą, ponieważ dziecko jednego ze śledczych prokuratury w Łukowie uczęszczało do przedszkola nazaretanek.
Długa lista zarzutów
Do znęcania się – psychicznego i fizycznego – nad małoletnimi wychowankami placówki miało dochodzić przez nieco ponad rok. Wszystko wyszło na jaw w 2019 roku, gdy sprawę do Kuratorium Oświaty zgłosili rodzice jednego z pokrzywdzonych dzieci. Lista przewinień, które prokuratorzy stawiają zakonnicy, jest spora.
– Krzyczała na małoletnich, szarpała, chwytała, ciągnęła za nadgarstki. Zaklejała usta taśmą, wiązała ręce i nogi – wylicza prokurator Abramowicz-Piłat.
Na tym nie koniec. Z ustaleń śledczych wynika, że jako rodzaj kary „zamykała dzieci w ciemnym pomieszczeniu do przechowywania sprzętu”. Jednego z wychowanków, małego Stasia, miała uderzyć w pośladki. A dwa dni później chwyciła innego chłopca w okolicy pachy i spowodowała u chłopca widoczne obrażenia ciała.
– Były obrzęki i zaczerwienienia. Chłopiec musiał pozostać przez kilka dni w domu – dodaje pani prokurator.
Z kolei Hani zakonnica miała naderwać ucho.
Podejrzana nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Jak udało nam się ustalić, kobieta jest zakonnicą od blisko 30 lat. W sumie znęcała się nad ośmioma wychowankami. Niektórzy rodzice przenieśli swoje pociechy do innego przedszkola w Łukowie.
Wychowanie w duchu katolickim
Po sygnale od rodziców, Kuratorium Oświaty sprawę skierowało do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie Lubelskim. – Postępowanie dyscyplinarne w sprawie siostry Sylwii Marii J., nadal toczy się przed Komisją Dyscyplinarną dla Nauczycieli przy Wojewodzie Lubelskim– zaznacza Weronika Jezior szefowa Komisji Dyscyplinarnej w lubelskim kuratorium.
– Z uwagi na to, że przed komisją dyscyplinarną mają zeznawać dzieci, postępowanie zostało przerwane w związku z trwającą pandemią koronawirusa– dodaje Jezior.
Na stronie internetowej przedszkola prowadzonego przez siostry nazaretanki możemy przeczytać, że praca w placówce ukierunkowana jest m.in. na „wychowanie w duchu katolickim poprzez ukazanie dzieciom prawd wiary i doprowadzenie do osobistych doświadczeń towarzyszących spotkaniom z Bogiem”. Czesne wynosi tu 250 zł.
– Nie udzielamy żadnych informacji, dopóki sprawa się nie wyjaśni przed sądem – mówi siostra dyrektor placówki. Przyznaje, że funkcję pełni od niedawna.
– Czy oskarżona siostra nie pracuje już w przedszkolu? – pytamy.
– Rzecz jasna, że nie – ucina krótko siostra dyrektorka.
Również centrala Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu czeka na finał sprawy.
Przywracanie harmonii
W grudniu 2019 roku przedszkole zamieściło oświadczenie siostry Sylwii Marii J., które nadal można bez trudu odnaleźć w internecie. „Czasami zdarza się, że któreś dziecko niebezpiecznym zachowaniem przekroczy pewną granicę. Wtedy wszyscy musimy się zatrzymać i po prostu dać sobie chwilę na przywrócenie tej harmonii, która na ogół nam towarzyszy. Tak było i w tym przypadku” – czytamy.
Dalej podejrzana pisała m.in.: „dzieci przychodzą ze swoimi emocjami, problemami, nastrojami, ale my umiemy wychodzić im naprzeciw i są to metody działań pozytywnych”.
Odwołując się do konkretnych incydentów, siostra zapewniała, że „nic nie zostało przekroczone ani nie zdarzyło się żadne uchybienie z jej strony”. „Zadziwiająca jest dla nas pewnego rodzaju eskalacja przez rodzica zdarzenia, które dopiero po dwóch dniach znalazło swoje ujście w jego działaniu. Nie rozumiem tego i to boli”.