Dlaczego logistyk z hurtowni spożywczej nosi w teczce nóż brytyjskiego komandosa? Dlaczego człowiek, który trzydzieści lat walczył za ojczyznę, umiera w biedzie i zapomnieniu? I jakim cudem obcy człowiek bierze się za wyciąganie losów legendarnego bohatera na światło dzienne
Sławomir Snopek, urodzony w 1965 w Wąwolnicy: ornitolog z zamiłowania i logistyk w hurtowni. Kocha samoloty i ptaki. Od dwudziestu lat odtwarza losy Stanisława.
Pierwszy z 316
Przez tę samą dziurę w podłodze bombowca Whitley, który nadleciał nad okupowaną Polskę z Wysp Brytyjskich wyskoczyło oprócz kapitana Stanisława Krzymowskiego jeszcze dwóch cichociemnych. Byli pierwszymi spadochroniarzami, którzy brali udział w eksperymentalnej misji. Od powodzenia tej akcji zależało czy następnych 313 agentów tą drogą wróci do kraju.
Strona 349
chrony. Mieszanka histo-
ryk-miłośnik lotnictwa-żołnierz dała w rezultacie uważnego czytelnika, który w świeżo wówczas wydanej książce Jędrzeja Tucholskiego "Cichociemni” na stronie 349 wyczytał, że jeden z trzech spadochroniarzy urodził się 13 listopada 1899 roku w Wąwolnicy.
- Aż podskoczyłem z wrażenia - wspomina Sławomir. - Zaraz pobiegłem do księdza sprawdzić, czy Wąwolnica Krzymowskiego, to moja Wąwolnica.
To była ta sama Wąwolnica. Tak zaczęło się szukanie w książkach, pisanie do autorów, do Londynu, do Warszawy i do Kanady. Zaczęła się niezwykła przygoda z cudzym życiem. Na całe życie.
Pierwsza wojna
Udaje mu się. Zostaje ordynansem, potem szeregowym piechoty. Do domu wrócił dopiero po ucieczce z niemieckiego obozu w Szczypiornie, gdzie w 1917 trafił wraz z innymi internowanymi. Na spokojny żywot było już jednak za późno. Jesienią następnego roku Krzymowski wstępuje do formowanego w Lublinie 3 Pułku Ułanów. Walczy w wojnie polsko-ukrainskiej; potem polsko-bolszewickiej w 1920 roku.
Po wojnie, w wolnej wreszcie ojczyźnie, Stanisław zamienia konie na samoloty i z kawalerii przenosi się do lotnictwa. Ma też dom, z którego już nie chce uciekać. Mieszka w nim razem z żoną Marią Chomenko i jedynaczką Krystyną.
1 września wszyscy byli akurat w Warszawie i tu rozdziela ich wojna. Maria z córką zostaje w stolicy. Stanisław idzie walczyć. Po kampanii wrześniowej przez Węgry dociera do Francji. Służy w Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Lyonie. Po upadku Francji trafia do Wielkiej Brytanii i w Centrum Wyszkolenia RAF w Blackpool szkoli się na cichociemnego. Zostaje jednym z 313 ptaszków, przygotowywanych do misji w ojczyźnie. Legitymację spadochroniarza nr 0001 wręcza mu osobiście generał Władysław Sikorski.
15 lutego 1941 roku kapitan Krzymowski, porucznik Zabielski i emisariusz rządu Czesław Raczkowski wspinają się po drabince na pokład Whitleya.
Akcja nosi kryptonim Adol-
phus 0.
Pięć dni
Sławomir pokazuje nóż brytyjskich komandosów; podstawowe wyposażenie cichociemnych. Cichociemnych szkolono, jak takim nożem najszybciej i najciszej zabić wroga. Krzymowski się z nim nie rozstawał. Miał go ze sobą, gdy skoczył w czarną czeluść pod brytyjskim bombowcem. I gdy wylądował koło Skoczowa, na terenach włączonych do Rzeszy, bo nawigator się pomylił i nie trafił nad Włoszczową, gdzie planowano zrzut.
Razem z Zabielskim, który przy lądowaniu złamał nogę, przez pięć dni przedzierali się do Warszawy. Trzeciego spadochroniarza Niemcy aresztowali na granicy, bo wzięli go za przemytnika.
Jednak misja "Adolphus 0” zakończyła się sukcesem. Agenci przedostali się na tereny okupowane i nawiązali kontakt z Komendą Główną AK.
40 minut
W tym czasie cichociemny kwaterował w Skarżysku- Kamiennej. - U Ewy i Piotra Mamiców. Mamicowie po wojnie wrócili w rodzinne strony na Śląsk - opowiada Snopek. Do kilkudziesięciu Mamiców już dzwonił, metodycznie przeczesując województwo po województwie w południowej Polsce. Pyta o kuzynów, którzy przed wojną i w czasie wojny mieszkali w Skarżysku. Na razie nic.
Ale nie takie rzeczy się wyjaśniały.
Bardzo długo Snopek szukał córki kapitana. W Anglii, w Polsce. Dziesiątki listów, telefonów i nic. Dwa lata temu, z okazji święta Wąwolnicy, zorganizowano konkurs dla uczniów miejscowej szkoły. Mieli przedstawić postać znanego mieszkańca miasteczka. Córka pana Sławomira namalowała portret Krzymowskiego, opisała jego losy i wygrała konkurs.
W tym samym czasie w Wąwolnicy odbywał się zjazd rodziny Rostworowskich. Jedna z uczestniczek zjazdu mieszkała w stolicy. Jej przyjaciółką była... Krystyna. - Wiesz Krysiu, o twoim ojcu wciąż pamiętają w Wąwolnicy - obwieściła po powrocie przyjaciółka.
Wzruszona Krystyna postanowiła się czegoś dowiedzieć. W gminie, w szkole; w końcu odesłano ją do ojca laureatki konkursu.
- Miałem czekać na telefon od pani Krzymowskiej, ale nie wytrzymałem. Odczekałem 40 minut i sam zadzwoniłem - tak Sławomir wspomina najbardziej ekscytujący moment swojego śledztwa. - Teraz to już nawet mogę powiedzieć, że się przyjaźnimy.
Dwa wyroki, jedna ucieczka
Wyrok: 7 lat. Po amnestii wyrok zmniejszono, a w końcu zawieszono. Jednak w styczniu 1946 agent 0001 ponownie trafia do więzienia. Jeden ze strażników był akowcem i pomaga mu w ucieczce. Krzymowskiemu udaje się dotrzeć do Mamiców, gdzie po powstaniu zamieszkała jego żona z córką. Wtedy widzieli się po raz ostatni raz.
Krzymowski na krótko zamieszkał w Szczecinie, gdzie pod zmienionym nazwiskiem pracował w Monopolu Spirytusowym jako kierowca. Stąd, przez zieloną granicę, dotarł do Berlina. We wrześniu 1946 roku był już w Londynie. Tu poznał Marcelinę Sokołow, córkę wysokiego rangą carskiego oficera na dworze króla Serbii. Postanowili razem emigrować do Kanady. Dobiegający już sześćdziesiątki Krzymowski długo nie mógł znaleźć tam pracy. W końcu znalazł. W szpitalu; jako salowy. Później jako pielęgniarz, ale wtedy już dało znać o sobie zdrowie. W 1969, w wieku 70 lat pierwszy cichociemny umiera na raka płuc.
Dlaczego pierwszy?
Na szczęście Snopek nie jest sam. W tropieniu przeszłości pomaga mu żona, córka i syn. Wszyscy uczestniczą w wyprawach logistyka. Być może pojadą z nim do Londynu, gdzie Snopek chce w brytyjskich archiwach znaleźć odpowiedź na Bardzo Ważne Pytanie:
Dlaczego Krzymowski był numerem 0001?