Zarabia prawie tyle co marszałek, ale pracą niezbyt się interesuje
Wicemarszałek województwa Piotr Włoch (SLD) jest wicemarszałkiem tylko z nazwy i pensji opiewającej na ponad 10 tys. zł miesięcznie.
Na większości sesji sejmiku w ogóle się nie odzywa. Podobnie jest
na posiedzeniach Zarządu Województwa. – Ten człowiek nic nie robi. Jest maszynką do głosowania wicemarszałka Złomańca – zarzucają radni opozycji
Piotr Włoch to jedna z najbardziej prominentnych postaci w lubelskim SLD. Uchodzi za zaufanego człowieka lokalnego barona Grzegorza Kurczuka. W wyborach 2002 roku dostał się do sejmiku i w rządzącej naszym województwem koalicji zawędrował wysoko – na fotel wicemarszałka. I od tamtej pory nie robi nic albo prawie nic – przynajmniej tak wynika z analizy protokołów sesji sejmiku.
W ubiegłym roku było ich 15. Wicemarszałek Włoch odezwał się na nich osiem razy. Większość posiedzeń sejmiku przemilczał siedząc na wygodnym krześle i przysłuchując się temu, co mają do powiedzenia inni radni. Tak było na przykład na sesjach w styczniu, marcu, czerwcu, wrześniu i listopadzie. Dla porównania: pozostali członkowie Zarządu Województwa (marszałek Henryk Makarewicz z PSL, wicemarszałkowie Teresa Królikowska z PSL i Mirosław Złomaniec z SLD) zabierali głos na każdej sesji średnio po kilkanaście razy.
Wicemarszałek Włoch nadzoruje pracę tylko dwóch z czternastu departamentów w urzędzie (dla porównania wicemarszałek Królikowska ma trzy, a marszałek Makarewicz aż sześć).
Bierność Włocha dotyczy nie tylko sesji sejmiku. Z relacji radnych wynika, że podobnie zachowywał się na posiedzeniach Zarządu Województwa, których było w ubiegłym roku kilkadziesiąt. – Pamiętam, że wicemarszałek Włoch odezwał się tylko raz. Chodziło o sprawę umowy z miastem dotyczącej centrum targowo-wystawienniczego – wspomina radna Agnieszka Kowal, która do listopada była w Zarządzie Województwa. – Z reguły przychodził, siadał i nic. Oczywiście, w głosowaniach podnosił rękę, zerkając wcześniej, jak głosuje wicemarszałek Złomaniec. Nie przypominam sobie, żeby Włoch zagłosował inaczej niż on.
– Być może pan wicemarszałek jest aktywny na innym polu, może nawiązuje kontakty międzynarodowe, promuje Lubelszczyznę w świecie. Z tego co wiem, uczestniczy w wielu służbowych wyjazdach – mówi radny sejmiku z LPR Stanisław Gogacz.
Swoją postawą wicemarszałek Włoch „zapracował” sobie na niechlubne przezwisko. Jego najwięksi przeciwnicy w sejmiku po cichu mówią o nim „mebel”.
Na Włocha nie narzekają natomiast urzędnicy marszałka. – Jeśli któryś z wicemarszałków musi podpisać jak najszybciej jakiś dokument, spokojnie można pójść do Piotra Włocha. Podpisze, często nie wgłębiając się w to, o co chodzi – powiedział nam jeden z pracowników średniego szczebla w Urzędzie Marszałkowskim.
Podatnicy sowicie wynagradzają milczenie wicemarszałka. Jego pensja to 10.395 zł brutto. Więcej od Włocha w województwie zarabia tylko marszałek Henryk Makarewicz (11.155 zł brutto), a mniej dostaje nawet znacznie bardziej „aktywna” w pracy wicemarszałek Teresa Królikowska (9356 zł).
Działalności Piotra Włocha nie chce komentować wicemarszałek i wiceszef Rady Wojewódzkiej SLD Mirosław Złomaniec. Rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Marcin Futyma twierdzi natomiast, że milczenie Włocha na sesji nie oznacza wcale jego małej aktywności. – Podlegają mu dwa departamenty zajmujące się m.in. pozyskiwaniem funduszy europejskich. Są dumą urzędu – mówi rzecznik.