Jeśli komuś się wydaje, że Szymon Majewski pokazuje pełnię swoich możliwości w "Szymon Majewski Show”, jest w dużym błędzie.
Rozmowa z Szymonem Majewskim
Gdyby gwiazdor telewizji TVN mógł bezkarnie popuścić wodze fantazji, jego program wyglądałby zupełnie inaczej. Tylko czy ktoś dałby radę go oglądać?
• Gdzie wypoczywałeś przed rozpoczęciem nowego sezonu "Szymon Majewski Show”?
- Zobaczyłem trochę wielkiego świata i rozkoszowałem się swojskimi klimatami. Pierwszy raz poleciałem do Stanów Zjednoczonych. Byłem z synem dwa tygodnie w Nowym Jorku. Chłonąłem atmosferę miasta, było super. Potem pojechałem z córką na Mazury: świetne jedzenie, piękna okolica, spływy kajakowe, czegóż chcieć więcej?
• Czym cię oczarował Nowy Jork?
- Różnorodnością. Idzie się ulicą i co chwila zmienia się klimat. Taksówkarz z Indii, który słucha hinduskiej muzyki, zawozi mnie do dzielnicy żydowskiej, gdzie nie ma reklam i wszędzie chodzą chłopcy z pejsami, a wszystko wygląda jak na XIX-wiecznych obrazkach. Kilka kroków dalej, w okolicy zamieszkanej przez Latynosów, szaleństwo kolorów i dźwięków. To niesamowite!
• Wróciłeś do pracy z głową pełną pomysłów. W "Szymon Majewski Show” pojawił się między innymi nowy serial "Figo Fago”.
- Chcieliśmy zrobić parodię serialu kryminalnego, a Paweł Małaszyński powiedział, że śmiesznie byłoby, gdyby głównymi bohaterami byli dwaj policjanci, którzy oprócz tego, że biegają za przestępcami, trzymają się za ręce. Tak narodził się serial o twardym Fago (Jan Peszek) i stojącym w opozycji do jego męskości Figo (Paweł Małaszyński).
• Wzorujecie się na jakichś serialach?
- Inspirują nas "Kryminalni”, "Pitbull” i wiele innych produkcji, ale "Figo Fago” to serial jedyny w swoim rodzaju: mroczny, twardy, ale z miękkim akcentem. Nazwałem go tryptykiem śląsko-krakowskim, ponieważ w tym rejonie Polski powstają zdjęcia.
• Główne role w serialu grają Peszek i Małaszyński. A ty odsunąłeś się trochę w cień. Dlaczego?
- W "Magdzie M. dwadzieścia lat później” i w innych produkcjach "Szymon Majewski Show” przyćmiłem talentem wszystkich aktorów w kraju, więc wyjątkowo, skromnie, by pokazać, że mam do siebie dystans, gram rolę epizodyczną. Wcielam się w bardzo charakterystycznego informatora policji. To człowiek uwikłany w rolę kapusia. Ma ciężkie życie i mroczną przeszłość. Ponieważ się ukrywa, w każdym odcinku będzie inaczej ubrany. Raz zamieni się w gładko ogolonego dresiarza, innym razem w człowieka-banana.
• Jak się pracuje z Pawłem Małaszyńskim?
- Bardzo dobrze. To dowcipny facet, który zadziwia mnie kreatywnością. Uwierzcie mi, podczas wakacyjnego leniuchowania, gdy siedziałem na Mazurach, zasypywał mnie sms-ami z pytaniem, co z naszym projektem, bo nikt się nie odzywa! Za każdym razem musiałem zwracać się do naszych ludzi w Warszawie, żeby go uspokajali. Paweł rwie się do pracy odkąd skończyliśmy realizować "Magdę M. dwadzieścia lat później”. Już wtedy dopytywał, co będziemy robić.
• Jan Peszek też jest nastawiony tak entuzjastycznie?
- Mieliśmy obawy, czy zaproponować rolę Fago mistrzowi, ale okazało się, że on uwielbia się zgrywać! Odebrał telefon i - będę teraz nieskromny - powiedział, że jeśli to projekt "Szymon Majewski Show”, to wchodzi w niego w ciemno! Nawet nie chciał czytać scenariusza! Żeby nagrać część odcinków "Figo Fago”, przerwał nawet na chwilę wakacje w Chorwacji. Chcieliśmy, by Jan Peszek, aktor z wielkim dorobkiem, stworzył przeciwwagę dla Pawła - idola młodego pokolenia - i to się udało. Panowie od razu się porozumieli i świetnie się uzupełniają.
• Wciąż popularny jest twój Ędward Ącki. Czym tym razem zaskoczy opinię publiczną?
- Urwie się ze smyczy żonie i będzie działać. Po prostu okaże się, że zdecydowanie woli politykę od seksu. Chciał umyć włosy i tym samym zmienić image, ale specjaliści od wizerunku wybili mu to z głowy. Był też problem ze skarpetami. Mówiono, że do sandałów wyglądają troszkę niedobrze, więc Ącki zaczął je zakładać na wierzch.
• A w "Rozmowach w tłoku” pojawią się jakieś nowe postacie?
- Nie chcemy spocząć na laurach i cały czas rozwijamy tę część programu. Stwierdziliśmy między innymi, że Doda i Kasia Cichopek nie mogą być same. Dlatego w programie pojawią się Radek Majdan i Marcin Hakiel. Będzie też Jola Rutowicz.
• Znasz już pełną listę gości, którzy odwiedzą twój program jesienią?
- Chcę zaprosić Roberta Kubicę, Adama Małysza i kilka innych osób, jednak to, czy pojawią się w "Szymon Majewski Show”, nie zależy tylko ode mnie. Ustawicznie napraszam się Markowi Kondratowi, ale on bardziej interesuje się winami. Był jednak u Kuby Wojewódzkiego i jestem trochę zazdrosny.
• Nie znudziła cię jeszcze konwencja "Szymon Majewski Show”?
- Nie! Trudno się zwierzać, że jest się szczęściarzem, ale nie ma nic lepszego niż moja praca. Czasami nie jest lekko i bywam zmęczony, lecz dawanie radości ludziom to świetne zajęcie.
• Wyobraź sobie, że masz całkowicie wolną rękę i możesz zrobić program swoich marzeń. Co byś pokazał?
- Mam pewną koncepcję. Chciałbym zrealizować show, w którym cały czas gadam. Tylko moje opowieści i spostrzeżenia, żadnych gości. Gdyby mi się chciało, mówiłbym dziesięć minut, osiem godzin albo w ogóle. Niestety, na taki program może sobie pozwolić jedynie Hugo Chavez. Prezydent Wenezueli nie musi się martwić o oglądalność, która zawsze wynosi 100 procent. Po prostu, jego rodacy boją się przyznać, że go nie oglądają. Dobrze być dyktatorem, bo nikt nie zdejmie z anteny twojego programu. Chyba że cię zastrzelą.