jest z zawodu informatykiem, dyplomowanym inżynierem, mieszka w Niemczech. Od 30 lat
Trzymając list w rękach, myślimy nie o "masie więźniów”, tylko o tej kobiecie, mężczyźnie, matce czy córce. O ich sytuacji i przeżyciach – mówi Janusz Mozdzan, autor wyjątkowej książki o korespondencji w obozie na Majdanku.
O obozie ani słowa
– Treść listów z obozów koncentracyjnych mówi nam, ze względu na cenzurę, niewiele – podkreśla Janusz Mozdzan. – "Jestem zdrów i powodzi mi się dobrze” – to typowy zwrot. Pytania o krewnych, prośby o częste pisanie i o paczki. Naturalnie nic o tym, co się naprawdę działo w obozie.
Obozowa korespondencja była ściśle cenzurowana. Na kartach pocztowych cenzorzy zaczerniali te fragmenty, które im się nie podobały, a korespondencja adresowana do więźniów nieraz do nich nie dochodziła i była zwracana nadawcom.
Jedyna "pamiątka”
Pytanie więc: Co dają nam listy więźniów?
– Musimy sobie uzmysłowić, że z pobytu w obozie więzień, o ile przeżył – a to oznaczało, że został wyzwolony – nie miał żadnych pozostałości, z wyjątkiem listów – mówi Mozdzan. – Listy są dokumentami i mówią nam, że ktoś z naszego miasta, może z pobliskiej ulicy był więźniem Majdanka. Historyka interesuje dodatkowo okres, który więzień spędził w obozie.
Najważniejsze, zdaniem autora, jest jeszcze coś innego: Trzymając list w rękach, myślimy nie o "masie więźniów”, tylko o tej kobiecie, mężczyźnie, matce czy córce. Możemy sobie też lepiej odtworzyć ich sytuację i przeżycia. Dla rodziny listy były znakiem, że "jeszcze żyje”. I to było najważniejsze.
W książce Mozdzana znajdziemy reprodukcje źródłowych dokumentów, zestawienie dekretów i rozporządzeń SS dotyczących obrotu pocztowego więźniów.
Można zobaczyć listy m.in. księcia Krzysztofa Mikołaja Radziwiłła do dzieci, list do młodego Norwega Erlinga Baucka, który osadzony był w podobozie Majdanka przy ul. Lipowej w Lublinie czy kartkę, którą otrzymała od matki zaangażowana w ruch oporu Irena Iłłakowiczowa.
W książce jest też reprodukcja karty pocztowej, która obowiązywała w poczcie obozowej. Wydrukowano na niej formułkę dotyczącą potwierdzenia otrzymania paczki oraz zdanie: "Jestem zdrowy – chory* (*niepotrzebne skreślić)”. Niektórzy więźniowie zaznaczali, że są chorzy i dopisywali np. "tyfus”, inni dopisywali kilka zdań obok.
Niemieckie przywileje
• Co pana najbardziej zaskoczyło podczas lektury tej korespondencji?
– Może nie zaskoczyło, ale potwierdziło pewne przypuszczenia – mówi Mozdzan. – W obozach koncentracyjnych III Rzeszy od początku (np. Dachau 1933) więźniowie mieli prawo do kontaktu, korespondencji z rodziną. Regulamin obozowy przewidywał, że więzień mógł otrzymywać i pisać 2 listy na miesiąc, oczywiście, z licznymi wyjątkami w biegu lat.
Prawa do korespondencji nie mieli ogólnie Żydzi i parę innych kategorii więźniów. – Listy były "czymś normalnym” w całej anormalności bytu w obozie – dodaje.
Dopiero pod koniec
Na Majdanku było inaczej. – Tu prawo do korespondencji mieli tylko nieliczni więźniowie – podkreśla autor książki. – Do nich należeli tzw. więźniowie funkcyjni, których SS przeniosła z innych obozów np. w celu zbudowania struktur funkcyjnych obozu. Typowy przykład to lekarze. Cała masa więźniów otrzymała to prawo dopiero we wrześniu 1943 roku, wynikiem starań polskich organizacji społecznych, jak PCK i Rada Główna Opiekuńcza – wylicza Mozdzan. – Na Majdanku w 1943 r. więźniowie mieli prawo do wysyłania i otrzymywania w miesiącu jednego listu lub kartki pocztowej i otrzymywania jednej paczki.
Wolność trzeba szanować
• Dlaczego sprawa korespondencji więźniów Majdanka jest dla nas – współczesnych Polaków – tak ważna?
– Każdy powinien się osobiście nad tym pytaniem zastanowić. Ja odpowiadam tak: Listy więźniów obozów koncentracyjnych są dla nas, 60 i parę lat po tych czasach, znakami pamięci o więźniach – podkreśla Mozdzan.
I dodaje: Do młodych czytelników mam jeszcze jedno zdanie: ludzie, którzy żyli w czasach wojny, musieli ponosić cierpienia, ryzykowali albo tracili życie. My teraz żyjemy w pokoju, wolności i demokracji. Te wartości nie są czymś samym przez siebie zrozumiałym i trzeba je szanować. I pracować nad nimi.
Za pomoc w przygotowaniu artykułu dziękujemy Ośrodkowi Brama Grodzka – Teatr NN
Jak kupić książkę
Szczegółowych informacji udziela autor: janusz@mozdzan.de.