Rozmowa z mecenasem Jackiem Lentzem, polskim prawnikiem z Kalifornii o procesie zabójców polskiego sierżanta Marines Jana Pawła Pietrzaka i jego żony.
- Dwa najbliższe terminy sądowe dotyczą kolejnych kroków procesowych przewidzianych procedurą. Pierwsze posiedzenie to konferencja w sprawie ustalenia, czy są jakieś ważne dla oceny przez sąd aspekty sprawy dotąd nieujawnione lub nierozwiązane i czy strony potrzebują w związku z tym dodatkowego czasu (np. na zapoznanie się z dokumentami). Drugi termin, to przesłuchanie wstępne.
• Jak ważny to punkt procedury sądowej?
- Niezmiernie ważny, bowiem wtedy po raz pierwszy oskarżenie przedstawia zgromadzone dowody popełnienia zbrodni. Poprzez to, a także przesłuchiwanie świadków, np. oficerów policji, biegłych medycyny sądowej i innych, prokuratura ma pokazać sądowi, iż dysponuje dowodami na tyle silnymi, aby proces mógł się toczyć dalej. Siła dowodów na tym etapie zwykle nie osiąga swego apogeum, bowiem oskarżyciele nie mają procesowego interesu pokazywania obronie swoich wszystkich atutów dowodowych. Sens tego etapu polega na zapobieżeniu pochopnemu oskarżaniu na podstawie niewystarczających dowodów mogących wzbudzić uzasadnione wątpliwości sądu i ławy przysięgłych. Obrona może, ale nie musi prezentować swoich dowodów i świadków. Również nie chce wykładać na stół swoich atutów.
• Matka zamordowanego, Henryka Pietrzak, została powiadomiona o możliwości uczestniczenia w przesłuchaniu. I składania swoich wniosków dotyczących kary. W tym wypadku - kary śmierci? Jakie może to mieć znaczenie dla sądu?
- Stanowisko ofiary przestępstwa, co do adekwatności kary jest bardzo ważne. W tym wypadku ofiary zostały zgładzone, więc głos zabierają ich najbliżsi. Ostatnimi czasy w Kalifornii prawa ofiar w procesie zostały znacząco wzmocnione i traktowane są bardzo poważnie. U znaczącej części sędziów występuje rodzaj politycznego wyczulenia na to czy swoimi decyzjami wyrażają to, czego ofiara zbrodni (i opinia publiczna) oczekuje. Oczywiście w ramach zakreślonych prawem. Oczekiwanie ofiary może poza te ramy wykraczać, ale decyzje sądu - nie.
• Czy zapoznawał się już Pan z materiałami sprawy?
- W tej chwili materiały ważne dla sprawy, głównie raporty policji i innych służb (np. medycyny sądowej) są w wyłącznym posiadaniu oskarżenia i obrony. W wielu sytuacjach materiały te mogą nie być w całości dostępne sądowi. Zdarza się, że ofiary czy ich prawnicy uzyskują dostęp do tych materiałów, gdy sprawa się już toczy, ale to nie jest "automatyczne” prawo. Przypomnijmy, że jest to proces karny, z urzędu, gdzie ofiary nie są stroną. Dlatego wszystko, co wiem o sprawie - z mediów lub innych źródeł - muszę traktować jako wiedzę pośrednio nabytą, a nie źródłową. Z należną ostrożnością.
• Co Pan sądzi o wersji wyłącznie rabunkowego motywu zbrodni, jaki lansuje policja i prokuratura?
- Rabunkowy motyw zbrodni nie jest przekonujący, zważywszy niesłychane bestialstwo, z jakim ofiary były torturowane i pozbawione życia. Jakkolwiek bezpośredni motyw zbrodni może nie być ważny dla samego faktu jej popełnienia i oskarżenia o nią sprawców, ustalenie przed sądem prawdy jest niezwykle ważne nie tylko dla rodzin ofiar, ale dla funkcjonowania systemu wymiaru sprawiedliwości generalnie. Mam nadzieję, że nim sprawa zostanie rozstrzygnięta, dowiem się o wiele więcej niż do tej pory.
• W jakim stanie jest obecnie rodzina zamordowanego? Przede wszystkim jego matka?
- Nie czuję się upoważniony do wypowiadania się na ten temat. Rozmawiałem z panią Henryką Pietrzak wielokrotnie i wiem, że dla niej najważniejsze, to poznać wszystkie fakty związane z okolicznościami śmierci jej syna i synowej.
• Pani Henryka Pietrzak napisała dramatyczny list do prezydenta-elekta Baracka Obamy. Czy odniósł jakiś skutek?
- List został przekazany do biura prezydenta-elekta w połowie listopada u.br. Potem nastąpiło milczenie. Obecnie, poproszono panią Henrykę o... ponowne wysłanie listu, co zrobiła. Trudno przewidywać, co będzie dalej. Poczekamy, zobaczymy…
• Sprawa morderstwa dokonanego przez czterech czarnych Marines na swoim białym przełożonym i jego czarnej żonie ma ogromny rezonans społeczny, wiele piszą o niej media. Czy to może mieć jakiś wpływ na przebieg i tempo procesu?
- Szerokie zainteresowanie medialne i oburzenie społeczne zawsze ma swój wpływ na bieg procesu w sprawie kryminalnej. Ta uwaga i potępienie oskarżonych, w oczach opinii, jest presji na oskarżycieli, by domagali się możliwie najwyższego wyroku. Jest też możliwe, że ten rodzaj społecznego zainteresowania znajduje swoje odbicie w decyzjach ławy przysięgłych mającej orzekać o winie, choć teoretycznie nie powinna się tym kierować. System wymiaru sprawiedliwości posiada, co prawda, odpowiednie zabezpieczenia, ale mimo to tak się zdarza. Oczywiście, jurorzy powinni być uczciwi, niepowiązani ze sprawą i sądzić oskarżonych tylko na podstawie dowodów przedstawionych przeciwko nim w sądzie. Kiedy jednak sprawa posiada swój rozgłos publiczny, niełatwo znaleźć takich członków ławy przysięgłych, którzy o sprawie nic nie wiedzą i nie mają o niej własnej opinii. Niezależność procesu od rozgłosu sprawy, której dotyczy, proponowałbym traktować jako pewien stan idealny. Ale życie jest życiem...
Rozmawiał: Waldemar Piasecki, Los Angeles
Matka Jana Pawła Pietrzaka: Będę żądać najwyższej kary
Zostałam powiadomiona o przysługującym mi prawie uczestniczenia w konferencji dotyczącej wymiaru kary, jakiego będzie żądać prokuratura dla oskarżonych o zgładzenie mego syna i jego żony. Zgodnie z prawem stanowym Kalifornii będę wysłuchana jako ofiara zbrodni.
Jedną z kwestii, w jakich mam się wypowiadać, będzie rekomendacja wysokości kary. Uważam, że powinna to być kara najwyższa*. Nie może być inaczej, skoro Janek i Quiana zapłacili najwyższą cenę, bo banda morderców nie potrafiła znieść ich szczęścia.
Uważam, że jestem winna im kategorycznego domagania się sprawiedliwego zadośćuczynienia i że tego oczekują ode mnie w Niebie.
* Najwyższa karą w Kalifornii jest kara śmierci.