Morderstwa w Chełmie dokonywane były według pewnego klucza. Imiona ofiar stanowiły jedną z wielu wskazówek prowadzących do odkrycia tajemnicy.
- Kim jesteś?
- Kimś, komu zależy na utrzymaniu tajemnicy i ochronie jej przed niepowołanymi rękami. Ten incydent był sygnałem, pierwszym etapem wielkiej akcji wymierzonej przeciwko loży. Zegar zaczął tykać - zawiesił głos rozmówca. - Źli ludzie są na tropie naszego skarbu. Najwyższa loża postanowiła działać.
- Tak...
I gdyby nie praca domowa z Wiedzy o Kulturze, pewnie nie zabraliby się za to zbyt szybko. A być może książka w ogóle by nie powstała. W październiku usłyszeli na lekcji, że muszę napisać wypracowanie o Chełmie, uwzględniając w nim zabytki i historię miasta.
- Wtedy poszliśmy do sorki Barbary Litwin i poprosiliśmy o możliwość napisania razem tej pracy. Obiecaliśmy, że to będzie bardziej rozbudowane wypracowanie.
Sorka się zgodziła, a chłopaki zabrali się do pracy. Jeden uruchomił wyobraźnie. Drugi także.
Rozmyślał nad tym jak w ciągu dwóch dni może się zmienić jego uporządkowany świat. Jego najlepszy przyjaciel Krzesimir został brutalnie zamordowany. W Chełmie!
Masoni
Akcja książki toczy się w Chełmie tuż przed II Wojną. - Wtedy naprawdę działało tu bractwo unickie i loża masońska. Wiele ciekawych informacji przekazała nam nauczycielka od historii - mówi Radek. - Nauczyła nas jak rozpoznawać groby masonów znajdujące się w Chełmie. Na nich znajdują się paprotki i zamieszczone są trójkątne symbole.
Ale nie tylko na cmentarzu chłopcy doszukali się śladu masonów. - Na mapie Chełma z 1937 roku, na której uwzględnione jest nowopowstałe osiedle "Dyrekcja” można odnaleźć coś co kojarzy się z masonerią - tłumaczy Emil Kulawiak, kolega Radka ze szkoły i współautor chełmskiego kodu da Vinci. - Proszę spojrzeć na miejsce, gdzie znajduje się park miejski. Jego kształt na mapie przypomina pentagram. Trochę niżej kształt cyrkla przybierają ulice znajdujące się między ulicą I Pułku Szwoleżerów, a Hrubieszowską. Zarówno pentagram, jak i cyrkiel to symbole masońskie.
Także niektóre osoby są autentyczne. Na przykład Krzesimir Czarnica, redaktor naczelny ukazującej się w Chełmie gazety "Zwierciadło” żył naprawdę. I naprawdę redagował gazetę pt. "Zwierciadło”. - Tyle, że nazywał się Kazimierz Czernicki, no i nie został zamordowany - wyjaśnia Radek.
Limeryk przy trupie
Radek zajmował się rymowaniem. Specem od tworzenia nastroju był Emil. Mroczno-tajemnicze klimaty to jego specjalność. - Kto miał pomysł na jakiś wątek, to pisał - tłumaczy Radek.
- Najpierw jednak pisaliśmy plan, czyli rozpisywaliśmy co się kiedy wydarzy. Tak jak w szkole przed wypracowaniem - śmieje się Emil. - Zdarzało się też tak, że niektóre elementy musieliśmy usuwać. Bo np. coś co likwidowaliśmy w drugim rozdziale, nagle pojawiało się w czwartym czy piątym.
Nie zabrakło też wątku miłosnego. - Romans musi być - tłumaczy Radek. - Tyle, że ścięliśmy go maksymalnie. Nie chcieliśmy harlequina.
Pisali głównie wieczorami. Komunikując się przez Internet, Gadu-Gadu, telefon. Cały czas prowadzili konsultacje z Ewą Bodio, nauczycielką od historii. - I to chyba ona wymyśliła nam tytuł książki "Światło prawdy” - wspomina Emil.
Skarb
Ewa Bodio pomogła chłopakom wydać książkę, zorganizować punkty sprzedaży i przygotować premierę. "Światło prawdy” znalazło się w Antykwariacie Kresowym, Księgarni Tawa. W dniu premiery rozchodziło się za 10 zł. Teraz za 12.
Kupujący pytali jak udało im się napisać tę książkę wspólnie, w jaki sposób inspirował ich Dan Brown, autor "Kodu da Vinci”. - A mama po przeczytaniu zapytała mnie, co właściwie jest tym skarbem. Kiedy poprosiłem, żeby powiedziała co typuje, odpowiedziała, że kredę - mówi Radek. - Przytaknąłem. Ale przyznam, że my sami nie wiemy co jest tym skarbem. Bo nie chcieliśmy wprost dawać odpowiedzi. Chyba lepiej, żeby każdy czytelnik użył wyobraźni i sam wskazał swój skarb...
Praca domowa
- To nie była książka, a praca domowa - śmieje się Emil. Zanim powstało "Światło prawdy” pisał opowiadania. - Ale były cienkie, więc nie warto o nich mówić - kwituje skromnie. - Czy jeszcze coś napisze? Nie wiem. Na razie pozostańmy przy tej, która jest.
- A już widzę kolejne części. Może trylogię? - zastanawia się Radek. - Ta napisana część będzie pierwsza. W kolejnej przedstawię Dęblin, miasto, w którym się urodziłem. Akcja trzeciej części przeniesie się do Krakowa. Będąc tam ostatnim razem znalazłem kilka ciekawych wątków. Idąc ulicą Karmelicką zobaczyłem na kamienicy tabliczkę z narysowanym trójkątem i wpisanym w nim okiem. Dalej, na innym budynku informacje, o tym, że ten i ten naukowiec jako pierwszy skroplił tu wodór czy jakiś inny pierwiastek. A więc jest już trójkąt - symbol masoński, jest naukowiec. Są zabytki, historia, trochę magii, tajemnica…Już to widzę.
Fragmenty pochodzą z książki "Światło prawdy” autorstwa Radosława Fellnera i Emila Kulawiaka