Gdy trafiają za kraty, najpierw w więziennej bibliotece proszą o książki psychologiczne lub dotyczące prawa. Później, jak informuje nas Grzegorz Olszewski, bibliotekarz Zakładu Karnego w Białej Podlaskiej, , czytelniczy gust im się zmienia. Najchętniej sięgają po... kryminały. Choć trzeba przyznać, ze są i tacy, co wypożyczają poezję i literaturę piękną.
Początkowe zainteresowanie osadzonych w Zakładzie Karnym książkami z działu przeznaczonego dla administracji, m.in. z prawa i nauk społecznych, bibliotekarz Grzegorz Olszewski tłumaczy tym, że chcą się oni dowiedzieć o sobie i swojej sytuacji oraz miejscu, w którym się znaleźli. W pierwszych dniach pobytu w ZK chcą czytać, ale są jakby porażeni. Szukają albo znanych sobie autorów lub wpadające w oko tytuły. Niektórzy są zadowoleni, że znaleźli coś dla siebie. Wielu ma poczucie „misji” – szuka głębszych sensów. Jeszcze inni są wszystkim zdegustowani, trudno im się przystosować do zmienionych warunków.
W dawnej pralni
Kiedy schodzimy do piwnicy więzienia, trafiamy do kompleksu oświatowo-sportowego, który powstał w pomieszczeniach m.in. po pralni. Obecnie trwa tu kolejny remont. Powiększy się pracownia rzeźbiarska i malarska, w której króluje Witold Łyczewski, laureat wielu krajowych konkursów plastycznych dla skazanych. On także zagląda do sąsiedniej biblioteki, w której etatowo pracuje Grzegorz Olszewski. Łyczewski przyznaje, że niewiele czyta, gdyż jego pasją jest rzeźbiarstwo. Przebywający z nim mężczyzna, który przedstawia się jako Tomek, pracuje społecznie w radiowęźle. W bibliotece najchętniej wypożycza sensacyjne powieści, głównie F. Forsytha.
W księgozbiorze więziennym są 7382 woluminy. Zapisanych jest 110 czytelników spośród osadzonych i 52 z grupy funkcjonariuszy. Średnio dziennie wypożyczanych jest 18 woluminów. Pan Grzegorz zaznacza, że książki są szanowane.
Liczą na darowizny
Sławomir Miroński wychowawca do spraw kulturalno-oświatowych powiedział nam, że współpracuje z biblioteką przy Miejskim Ośrodku Kultury. Wypożycza tam powieści na kasetach audio. Codziennie emitowane są one w radiowęźle.
– Otrzymujemy też sporo darowizn. W ub. r. wpisałem na stan biblioteki 500 książek. Dostaliśmy też dary od działacza Civitas Christiana Szczepana Kalinowskiego, który nie mógł przekazać za Bug książek (rodacy pragną tam bardziej anten satelitarnych). Niestety, nie stać nas na poważniejsze zakupy – przyznaje Sławomir Miroński.
Bestsellery
Jakie książki cieszą się za kratami najwiekszym powodzeniem? Hitem wśród więźniów są sensacyjne powieści Roberta Ludluma, Alistaina MacLeana oraz Collin Forbsa. Polskich kryminałów skazani i aresztowani nie chcą czytać. Młodociani czytelnicy zapoznają się chętnie z polską literaturą klasyczną. Dopiero tu nadrabiają braki w lekturach.
Hitem absolutnym są jednak kodeksy – karny i postępowania karnego (w bibliotece są nawet z komentarzem). Udostępniane są w czytelni. Więźniowie mają także dostęp do książek z wzorami pism procesowych.
Pożeracze książek
Nie jest łatwo czytać książki w celi. Pan Grzegorz mówi nam, że w zwykły dzień światło ma się palić tylko do godz. 22. W soboty i niedziele może być zapalone nawet przez 24 godziny, ale kiedy w pomieszczeniu (o powierzchni 12-15 m. kw) mieszka 8-10 osób, trudno o preferencje dla „mola książkowego”. Najbardziej popularna jest telewizja.
Ale i w takich warunkach trafiają się prawdziwi pożeracze lektur. Tadeusz D., który jest uprawniony do szczególnego traktowania, może jednorazowo wypożyczać aż 6 książek. Limit dla innych wynosi 3. Rozrzut zainteresowań Tadeusza D. jest duży Ostatnio – od Tołstoja poprzez Forsyta do Whartona. Po 2-3 książki na dobę. W ciągu swego pobytu w więzieniu przeczytał 340 tomów.
– Niektórzy więźniowie mówią mi, że na wolności nie znajdowali czasu, na ulubioną literaturę. Mieli tam wiele do roboty... A tu mogą pożytecznie zabić czas. Najczęściej do tego wniosku dochodzą recydywiści. Czytelnictwo jest też bardzo popularne wśród tymczasowo aresztowanych. Oni nie mogą wychodzić do pracy. Mają też ograniczone możliwości spędzania czasu wolnego. Właśnie z myślą o nich wydajemy raz w miesiącu broszurę z propozycjami książkowymi – podkreśla Sławomir Miroński
Krzysztof Kowaluk, kierownik d.s. penitencjarnych mówi, że na ogólną ocenę skazanego wpływa też m.in. czytelnictwo, które jest ujmowane w indywidualnym programie wychowawczym. Przy zabieganiu o przedterminowe zwolnienie z ZK może się zatem liczyć też stosunek więźnia do książek...
Wychowawca zaznaczył, iż zauważa pozytywne przemiany u osób, które zajmują się plastyką. Z czasem odnajdują sens czytania w więzieniu. Zaczynają wolny czas spędzać pożyteczniej i ciekawiej niż inni. Łatwiej jest wśród aresztowanych i skazanych wyłowić malarzy i rzeźbiarzy, aniżeli twórców z innych dziedzin.
Do pisania poezji i prozy osadzeni nie chcą się przyznać – to dobre dla mięczaków. A w kryminale obowiązuje model macho.
Kilka osób jednak pisze. Wkrótce przed gimnazjalistami ma wystąpić Łukasz B.
Klątwa porazi złodzieja
Grzegorz Olszewski denerwuje się, że zniknęły dwie książki.
– Trudno tutaj cokolwiek ukraść. Niektórzy jednak kombinują w różny sposób. Próbują iść w zaparte. Każdy osadzony posiada swoją kartę. Wszystkie wypożyczenia są odnotowywane – mówi. Obok niego wisi karteczka z „Wieczną klątwą na złodziei”:
„Temu, co ukradnie książkę z tej książnicy, niech się ona w ręku w węża zamieni i w rękę go ukąsi. Niech go uderzy paraliż i wszystkie jego członki będą porażone. Niech się wije z bólu, wołając głośno o litość i niech nie będzie ulgi dla jego konania. Niech robaki zagnieżdżą się w jego trzewiach i niech będą przyczyną jego śmierci. I gdy przyjdzie czas kary ostatecznej, niech płomienie piekieł pochłaniają go wiecznie”.
Jak słyszę, taka klątwa działa nawet na najbardziej zatwardziałych złodziei.
Dla czytelników zza Buga
Kilka półek na regale wydzielonych jest pod książki rosyjskojęzyczne. To dla osadzonych z WNP. Kiedyś jednorazowo przebywało tu nawet 30-40 aresztowanych ze Wschodu. Władze więziennicze z Lublina przysłały zatem trochę dzieł literatury rosyjskiej. Także ambasador Białorusi skierował podobny dar dla bialskiego Zakładu Karnego.
Niestety, większość książek przywiezionych z Lublina została wydana w dawnych latach. Aresztowani narzekali, że jest to już literatura z myszką. Wielu wschodnich „gości” ma jednak własne książki, które dostarcza im m.in. rodzina.
Raj bibliotekarza
– Czytam sobie co chcę. W zasadzie mam raj czytelnika. Mogę odnaleźć pozycje, które są smakowitymi kąskami, jak choćby ulubiona przeze mnie literatura hiszpańska. Dawny pisarz Pio Baroja jest dla mnie prawdziwym odkryciem – wyjawia bibliotekarz Grzegorz Olszewski.