W reportażu „Requiem dla Teatru Makowskich”, który ukazał się w Magazynie 30 października, jako pierwsi napisaliśmy, że czas przeciąć tragiczny los teatru przy ul. Jezuickiej w Lublinie. Po Starym Teatrze w Krakowie to najstarszy zachowany polski budynek teatralny i pozostawienie go w opłakanym stanie przez wiele lat jest dla władz Lublina zwykłą hańbą. Gdy przed dwoma laty Wojewódzki Konserwator Zabytków próbował wywłaszczyć z teatru lubelską Fundację „Galeria na Prowincji”, która nie dala sobie rady z remontem i skończyło się na deklaracjach, miasto nie było zainteresowane przejęciem i ratowaniem zabytku.
Kilka dni po naszym reportażu przez lubelską prasę przemknął medialny wicherek, w którym głośno było o inicjatywach przedsiębiorców z branży budowlanej i mieszkaniowej, którzy z chęcią odkupiliby od Galerii na Prowincji teatr i urządzili tam rewię z restauracją. Czas pozbyć się sentymentów – taki był ton tych deklaracji. Najbardziej zadziwiające jest to, że przy organizowaniu debaty nad losem umierającego teatru zupełnie zapomniano... o Makowskich, którzy o ten teatr dbali przez dziesiątki lat, którzy nadal w Lublinie żyją i mają – co najmniej moralne – prawo do zabrania głosu w sprawie teatru. Wypadało przynajmniej zapytać ich o zdanie.
W tle medialnego szumu wokół teatru bardzo interesująco zabrzmiała propozycja Muzeum Archidiecezjalnego, które chciałoby teatr odremontować i urządzić w nim miejsce spotkań, spektakli, wystaw. Propozycja ta ma sens z kilku powodów.
Z Wieży Trynitarskiej, gdzie odbywają się wystawy, do Starego Teatru bardzo blisko – to po pierwsze.
Po drugie – tak naprawdę teatr w Lublinie narodził się przy ołtarzu, pierwsze spektakle grywano w kolegiacie i kolegium jezuickim – więc byłby to powrót do korzeni.
Po trzecie – polscy aktorzy, w tym ci z największymi nazwiskami, zawsze bardzo chętnie i żywo z Kościołem współpracowali i sądzę, że gdy Muzeum Diecezjalne na Stary Teatr się zdecyduje i abp Józef Życiński świetny pomysł pobłogosławi – to wielu aktorów na rzecz odbudowy bezpłatnie zagra.
Po czwarte wreszcie – w Polsce i Lublinie kościoły buduje się sprawnie i bardzo szybko, a to odbudowie teatru dobrze wróży.
Pozostaje jeszcze kwestia sentymentu i rodziny Makowskich, w której posiadaniu teatr był przez sto kilkadziesiąt lat. Przypomnijmy, że nieżyjący już Jerzy Makowski swojej części teatru nie sprzedał (co zrobiło dwóch jego braci), więc pod przymusem został z niego wywłaszczony. Nigdy nie mógł pogodzić się z tym, że Niemcy potrafili teatr uszanować, a po wojnie Polacy go zmarnowali.
Tak sobie sentymentalnie myślę, że teraz z góry patrzy na to, co się wokół teatru ostatnio wydarzyło i ciekaw jestem, co o propozycji Muzeum Diecezjalnego sadzi. Gdy spytałem o to Jego syna Romualda, zamyślił się i wyznał, że kościelna propozycja byłaby ojcu najbliższa...