Krzysztof Komeda wymyślił i skonstruował kilka nietypowych pojazdów: poduszkowiec, wiatrakowiec, sanie napędzane silnikiem trabanta,
Stary motocykl WSK 175. Już sam widok tego wysłużonego motoru jest ciekawy, ale z podwójnym, zespolonym, silnikiem, jaki zamontował w nim Krzysztof Komenda ze Świdnika, jest światowym ewenementem.
Piętrus na dwóch kołach
Brzmi to skomplikowanie, ale działa. Oba silniki zasilane są paliwem z jednego gaźnika. Dzięki tej przeróbce moc zwiększyła się prawie dwukrotnie. A zużycie paliwa? - Tylko trochę - podkreśla Komeda, który zaraz wylicza kolejne zalety swojego projektu. - Nowością jest wymyślony przeze mnie nowy typ pierścieni uszczelniających.
Założenia teoretyczne opracował mi siostrzeniec Mariusz Kozak, absolwent Wydziału Lotniczego Politechniki Lubelskiej. Przy bardziej precyzyjnych pracach - jak specjalistyczne spawanie - pomagali mi koledzy.
.
W cieniu niewybuchów
Technika interesowała go od małego. Technika, a zwłaszcza… niewypały. Pewnie przez ojca, który był saperem. Do dziś pamięta jego nauki, jak postępować z niewypałami, których wtedy w okolicy nie brakowało. Widział, jak wysadza takie niewybuchy.
Kilka unieszkodliwił w lesie tuż obok hali Avii. Zaglądał też do ruin wysadzonego przez Niemców hangaru na świdnickim lotnisku. Razem z ojcem i bratem zbierał resztki silników.
- Tato wiedział, że będą potrzebne w kraju, znalazł również kilka całych. Niedługo się nimi cieszył, Rosjanie zaczęli szukać po okolicznych gospodarstwach złomu i części: znaleźli silniki oraz osprzęt, pobili ojca i wszystko zabrali.
Tylko motorów żal
- Pamiętam, że naszych uwag - kierowców doświadczalnych - pilnie słuchali konstruktorzy i wprowadzali zmiany. Praca ta przynosiła efekty: były produkowane coraz lepsze modele, niektóre z nich po niewielkich przeróbkach można robić jeszcze dzisiaj.
Niestety, zbyt pochopnie produkcję motocykli w Świdniku przerwano, a najzdolniejsi konstruktorzy zajęli się czym innym, zakładają między innymi okna w Anglii albo robią betonowe elementy budowlane - mówi z żalem.
Z miłości do silników
Była to drewniana konstrukcja z silnikiem umieszczonym z tyłu. Po motocyklach jego pasją stały się motolotnie, oczywiście, sam je sobie robił. A potem latał. I to jak: pewnego razu uzyskał przewyższenie 3750 metrów nad poziom lotniska, co było rekordem świata. Nie uznano mu go, bo… nie miał maski tlenowej.
Pionowzlot
W kolejce na wykonanie czeka lekka łódka ratownicza z własnym napędem, która będzie mogła zjeżdżać z gruntu i lodu do wody.
- Nie ma jeszcze czegoś takiego na świecie Po skończonej akcji wjedzie z powrotem na brzeg - chwali się Krzysztof Komeda. W planach jest też mały aparat pionowego startu do robienia zdjęć, filmów pomiarów i obserwacji. Zdalnie sterowany przy odpowiednich warunkach będzie mógł pozostawać w zawisie. A to pozwoli mu penetrować za pomocą kamer np. duże przemysłowe kominy