ROZMOWA z dr. hab. Piotrem Koziołem, genetykiem Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Lublinie
- To kwas dezoksyrybonukleinowy, w którym zapisane są informacje na temat człowieka. Swoją budową przypomina drabinkę skręcona wokół własnej osi. Szczeblami tej drabinki są nukleotydy, które łącząc się ze sobą, tworzą unikalny dla każdego człowieka układ sekwencji, zwany kodem genetycznym.
• Gdzie w człowieku szukać tego kodu?
- Wszędzie. W każdej komórce, która posiada jądro. Wystarczy cebulka włosa, kawałek paznokcia, plamka krwi, kropelka śliny.
- Nie ma pomyłek. W bajki włożyć posądzenia, że ktoś może podmienić próbkę. Wszystko jest kodowane, pracownicy są kontrolowani. W razie potrzeby, badanie w lubelskim zakładzie, może być kontrolowane w innym ośrodku Polski i świata. Błędy nie mają prawa się zdarzyć. Błąd grozi utratą pracy i karą do 5 lat pozbawienia wolności. Nie tylko Aneta K. źle typowała. W sprawach o ustalenie ojcostwa, które badamy, aż 25 procent kobiet typuje nieprawidłowo. Wskazani mężczyźni nie są ojcami.
• To stuprocentowo pewny werdykt?
- Ojcostwo ustala się z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, czyli z 99,9999 procentowym i więcej. Dokładnie taka liczba musi się pojawić w opinii wystawionej przez genetyka, by stwierdzić, że kobieta wytypowała na ojca właściwego mężczyznę w stosunku do całej polskiej populacji. Natomiast wykluczenie ojcostwa jest zawsze 100 procentowe.
• Kobieta typuje kogoś na ojca... nie prościej byłoby przebadać dwóch,
- Nie w Polsce. U nas w kraju kobieta może pozwać tylko jednego mężczyznę w jednym procesie sądowym o ustalenie ojcostwa i alimenty. Nawet jeżeliby zaszła w ciążę po zbiorowym gwałcie (nie zgłoszonym do prokuratury), pozywać może wszystkich gwałcicieli, ale jednego po drugim. To chyba jedyny kraj w Europie, w którym kobieta jest w takiej sytuacji podstawiona pod ścianą. Ona musi wybrać. Zwykle wybiera najtrafniej w swoim przekonaniu, np. tego, z którym miała najwięcej stosunków. Ale, jak widać zdarzają się nietrafne typowania.
• Ojcostwo ustalacie przede wszystkim na zlecenie sądów, w którym toczą się procesy o ustalenie ojcostwa i przyznanie alimentów?
- Nie tylko. Zgłasza się sporo osób prywatnych, apo seksaferze więcej. Przychodzą małżeństwa z dziećmi. Mężczyzna od dawna podejrzewa, że nie jest ojcem któregoś z dzieci. Chce sprawdzić, ale kobieta się nie zgadzała. Pod wpływem ostatniej, ogólnopolskiej dyskusji, zgodziła się.
- Żona, która uniemożliwia mężowi sprawdzenie ojcostwa, robi krzywdę i jemu, i dzieciom. Silne więzi emocjonalne ojca z dziećmi bazują na jego przekonaniu, że dziecko ma jego geny. Jeżeli mężczyzna żyje w przekonaniu, że wychowuje czyjeś dzieci, wcześniej czy później przestanie się z nimi identyfikować. Jeśli ona powie "nie”, on dorobi sobie całą teorię, przyglądając się negatywnie dziecku do czasu jego pełnoletności. Potem postawi sprawę tak: zapiszę ci majątek, jeśli jesteś mój. Pójdą na badania, bo zgoda matki nie będzie już potrzebna. Dziecko ma 18 lat, może samo decydować. Badaliśmy pięcioro dorosłych dzieci jednego faceta. Wszystkie były jego. Ale znam przypadek z Białegostoku, że kilkoro zbadanych dzieci urodzonych w związku małżeńskim nie było męża lecz jego brata.
• Ile kosztuje i jak wygląda badanie DNA?
- Kosztuje 1500 zł. Płaci zawsze mężczyzna, ponieważ założenie jest takie: kobieta typuje z przekonaniem, że ten, a nie inny jest ojcem. Ma na to dowód, czyli dziecko. Mężczyźnie potrzebny jest dowód, że nie jest ojcem biologicznym tego dziecka. Bagietką z tamponem robimy wymazy z jamy ustnej. Zbieramy komórki, w których są jądra, izolujemy DNA, powielamy techniką PCR fragmenty różniące ludzi i odczytujemy profile genetyczne. Wymazy pobieramy od matki, dziecka i potencjalnego ojca. Wynik wysyłamy pocztą.
• Po co od matki?
- Musimy mieć pewność, że chodzi o dziecko tej, a nie innej kobiety, aby stwierdzić, że dany mężczyzna jest ojcem tego, a nie innego dziecka.
• Każdy może poprosić o badanie DNA?
- Każdy może sobie zrobić badanie własnego DNA. Matka może zrobić badanie DNA swojego dziecka, pod warunkiem, że zgodę wyrazi także drugi prawny opiekun dziecka, czyli ojciec. Prawo polskie mówi, aby o ważnych sprawach dla dziecka decydowali obydwoje rodzice. No chyba, że dziecko nie jest owocem związku małżeńskiego. Wtedy kobieta może się poddać badaniu na ojcostwo z każdym mężczyzną z jakim chce.
• Przychodzi do pana mężatka z kochankiem i mówi: chcę wiedzieć kto jest ojcem: mąż czy kochanek.
- Nie zrobię badań, ponieważ nie ma zgody ojca. Nie zrobię też badań jeśli o ustalenie ojcostwa ubiega się mężczyzna, nieważne mąż, czy kochanek. W Polsce mężczyzna nie ma prawa dochodzenia ojcostwa, nie może wytoczyć kobiecie procesu o ustalenie ojcostwa. Tylko kobieta ma do tego prawo, a także prokuratura i dziecko pełnoletnie. Moim zdaniem mężczyźni są w tu pokrzywdzeni. Te przepisy mają się zmienić. Nieraz podpowiadamy mężczyznom pewien fortel. Sami mogą zrobić dziecku wymaz i przynieść go do nas. Jednak wtedy nie wykonujemy oceny ustalającej ojcostwo, ponieważ nie możemy tego zrobić bez zgody matki. Badamy jedynie DNA. Mężczyzna sam sobie porówna wyniki, wyciągając wnioski. Dodam, że z punktu procesowego taki wynik nic nie daje, nie jest dowodem w sądzie. To jedynie dla spokoju mężczyzny.
- Na potrzeby organów ścigania ustalamy do kogo należy materiał biologiczny typu włos, skóra, wydzielina, krew znaleziona na miejscu zabójstwa czy pobicia. Jednym słowem pomagamy w rozwiązaniu zdarzeń kryminalnych. Od czasu do czasu, osoby prywatne proszą nas o ustalenie przynależności materiału biologicznego. Np. pewien mężczyzna przyniósł ręcznik, podejrzewając, że jest na nim nasienie innego mężczyzny. Podejrzewał partnerkę o zdradę.
•Wasze ekspertyzy pozwalają na postawienie zarzutów. Jakich?
- Mamy 150 kryminałów do zbadania w ciągu roku. Zajmowaliśmy się sprawą młodej kobiety, która urodziła i zamordowała dziecko. Razem z dzieckiem znaleziono przedmiot zbrodni: stanik, który okręciła wokół szyi noworodka. Na biustonoszu przez nią noszonym były jej ślady. Albo sprawa zamojskiego gwałciciela. Dzięki ekspertyzom śladów, ustaliliśmy, że sprawcą nie był człowiek wstępnie podejrzewany przez policję lecz jego krewny. Było morderstwo dzieci z Czerniejowa znalezionych w beczce. To są dzieci tej kobiety, to są dzieci męża tej pani - brzmiały nasze ekspertyzy. Jeżeli jest jeden podejrzany, ofiara i jeden ślad biologiczny, ekspertyza jest prosta. Ostatnio mieliśmy jednak sprawę z 30 dowodami, gdzie gołym okiem nie widać było plam krwi. Każdy dowód należało spryskać luminolem, by je zobaczyć.
• Jak na filmach?
- Dokładnie. Luminol nie niszczy DNA, a po spryskaniu powstają świecące plamy. Opisuje się je, wycina i bada DNA, ustalając profil genetyczny człowieka, od którego krew pochodzi. Jeżeli plamy należą do jednego człowieka, sprawa jest prosta. Jeśli do wielu, robi się bardziej skomplikowana. Gdyby w Polsce była baza danych DNA wszystkich Polaków, byłoby po problemie.
• DNA prawdę powie. Co powiedziało naukowcom na przestrzeni ostatnich lat?
- Na czym polegają choroby. Dlaczego u jednego chorego na raka dany lek działa, u innego nie. To tzw. farmakogenetyka. Z DNA możemy odczytać historię człowieka. Przecież z analizy kodu genetycznego wiemy, że wszyscy ludzie na świecie pochodzą z jednego miejsca. Są niezbite dowody na to, że człowiek wyszedł z Afryki, kierując się w różnych kierunkach, mutując się i tworząc różne rasy i plemiona. Teoria o jednej kobiecie, o matce Ewie, od której wywodzi się cały rodzaj ludzki ma mocną przesłankę naukową.
Rozmawiała Ewa Stępień