Trzeba mi kupić i przywieźć telewizor, bo idę na imprezę, a dzieci mi się na śmierć zanudzą. Zatrzasnęłam się w domu. Przywiezie mi pan coś na obiad? A możemy u pana w taryfie seks pouprawiać? Pan by na spacer sobie poszedł. Jeżeli ktoś myśli, że taksówkarze tylko wożą, to się myli. Bardzo się myli.
Czasem pilnie poszukiwane są dziecięce śpioszki. Ludzie proszą też o przywiezienie prezerwatyw albo podpasek.
Panie zamawiają parę rajstop i bieliznę. - Raz jechałem o drugiej w nocy po te rajstopy. Pamiętam, że miały być trzy pary w rozmiarze trójka - śmieje się pan Leszek, chełmski taksówkarz. A jego koleżance trafiła się nawet nocna wyprawa do apteki po test ciążowy. Albo piętnaście róż nad ranem. Bez kolców.
I parasolki przywieźcie
Jednak najpopularniejsze są zakupy w sklepie spożywczym.
Wiadomo, o co chodzi. O alkohol. Do niego przekąski albo pierogi. Ale zdarza się, że trzeba przywieźć z restauracji jeszcze gorącą zupę. - Czasem musimy nieźle się namęczyć, żeby zdobyć jakiś słoik czy garnek - mówi Tadeusz Sawicki, prezes jednej z chełmskich korporacji taksówkowych.
Zdarzają się kulinarne nieporozumienia: taksówka przywozi zamówione flaki. Mrożone. Na miejscu okazuje się że klient miał ochotę na gorące.
Wśród klientów zdarzają się też tacy, którzy taksówkę wysyłają do baru po kufel zimnego piwa, albo życzą sobie wódkę, a do niej sześć parasolek do drinków. - Ale z ostatnich wakacji najbardziej pamiętamy namiętnego palacza - wspominają taksówkarze. - Zażyczył sobie, żeby mu przywieźć nad Jezioro Białe paczkę papierosów. Fakt, że cena kursu wielokrotnie przewyższa wartość zakupu, żadnego taksówkarza już nie dziwi.
Pani wszystko wie
Taksówkarze dziwią się tylko niektórym klientom.
- Najgorzej jest z pijanymi - mówi Tomek, od sześciu lat na "taryfie” w Chełmie. - Ci albo nie wiedzą, czego chcą, albo nie są już w stanie swego zamówienia wyartykułować.
Dyspozytorka jednej z korporacji przyjmując zgłoszenie usłyszała, że ma wysłać dwie taksówki. Na miejscu okazało się, że pijany klient zamawiał... dwie "połówki”. A że zamówienie "taryfy” przez infolinię nic nie kosztuje, to dyspozytorki mają jeszcze kłopot z podrywaczami i spragnionymi wiedzy. - Ludzie chcieliby, żebyśmy wiedziały wszystko - przyznaje jedna z kobiet pracujących w korporacji. - Szukają u nas numerów telefonu, pytają czy dany lokal jest jeszcze otwarty albo gdzie znaleźć agencję towarzyską.
Nie znam pana!
Taksówkarze okazują się niezastąpieni w innych sytuacjach. Pomogą w naprawie auta, wymienią koło. - Ludzie dzwonią po nas nawet jak zatrzasną kluczyki w samochodzie - przyznaje Sawicki. Pomogą nawet niezmotoryzowanym. Kobieta zatrzasnęła się w mieszkaniu.
Wysłała taksówkę po zakupy.
Żeby je dostać, musiała spuścić na sznurku koszyczek. W ten sam sposób zapłaciła za sprawunki.
Taksówkarze często odbierają dzieci ze szkoły. - Wbrew pozorom to nie jest takie proste - śmieje się Sawicki. - Zdarza się, że musimy krążyć po wszystkich klasach, żeby odnaleźć konkretnego ucznia.
Ale czasem dziecku nie spodoba się kierowca. - Mój kolega miał odebrać przedszkolaka - mówi pan Jacek, chełmski taksówkarz. - Ale jak mały go zobaczył, zaparł się, że nie wsiądzie. Wrzeszczał na cały głos, że tego pana nie zna i z nim nie pojedzie.
Niekiedy trzeba szukać samego klienta. Zwłaszcza wtedy, gdy ten uparcie podaje dawną nazwę ulicy. Albo wtedy, gdy klient zamówi taksówkę na ul. Mickiewicza. Taksówkarz jedzie pod wskazany adres. Czeka.
Klient też czeka, tyle, że... w Lublinie.
Sex Taxi
Specyficzna kategoria klientów to ci, co po prostu lubią być wożeni. - Czasem trafi się facet, którego trzeba wozić po całym mieście, bo mu się piosenka w radiu spodobała - wspomina Marcin Kowalewski, taksówkarz z Lublina. - Inni wsiadają w innym celu. Jak dłużej pojeżdżą, lepiej im się trzeźwieje. Zwłaszcza młodzi. Proszą, żeby ich wozić do siódmej rano. O tej porze rodzice wyszli już do pracy i nie zobaczą pijanego synka.
Wyjazdy na panienki to normalka. Ale prośba o czasową zmianę taksówki w pokoik na godziny już nie. - Mówią, żeby ich zawieźć w ustronne miejsce i żebym sobie poszedł na spacer - mówi jeden z chełmskich taksówkarzy. - Nie godzę się za żadną kasę.
Cwaniaki
Ludzie potrafią za to wymóc na kierowcy przewiezienie osobówką pralki czy telewizora. Coraz więcej takich, co do bagażnika próbują wepchnąć worek węgla, cement i siatkę ogrodzeniową. Byle tylko zaoszczędzić na transporcie. A był też taki klient, który zamówił kombi, bo mu na imprezę trzeba było dowieźć stół i dwanaście krzeseł.
- Ale najgorsi są bezczelni cwaniacy - mówi Arek, taryfiarz z Lublina. Wczoraj takiego miałem. Gość prosi, żeby go zawieźć za ostatnie 10 złotych. Ja się lituje, wiozę, a potem przy płaceniu muszę mu wydać z dwudziestu.