Jak pomóc zmarłym? Czy zmarli przychodzą do żywych? Czy w piekle będzie tłok? Specjalnie dla Dziennika ks. arcybiskup senior Bolesław Pylak
i pamiątka zmarłych. Co to za święto?
- W ciągu roku swoje święta mają rozmaici święci. Nie są to wszyscy święci, dlatego dziś mamy ich wspólne święto, dzień modlitewnego i duchowego kontaktu z nimi. Bo to są nasi przyjaciele.
• Ale nie wszyscy z tych, którzy odeszli na tamtą stronę, zostali świętymi i przebywają w Domu Bożym.
- Tak, nie wszyscy, bo często człowiek odchodzi z ziemi z balastem nieodpokutowanych spraw. Jeśli jest w stanie łaski, to jest pewne, że zmierza do nieba. Ale często człowiek na tej ziemi popełnia zło i z takim balastem nie może stanąć w obliczu Boga, który jest Czystością i Świętością.
• Co wtedy?
- Musi po tamtej stronie oczyszczać się w promieniach miłości bożej. Nazywamy to czyśćcem, w którym odbywają się cierpienia natury duchowej. Człowiek widzi słuszność kary, z tego powodu cierpi i czeka na dopełnienie swojej chwały w niebie. I tu możemy zmarłym pomagać.
Pomóc zmarłym
- Bardzo potrzebują pomocy.
W dzisiejszym dniu Kościół umożliwia odzyskanie odpustu. Możemy cierpiącym duszom ulżyć. Bo one mogą tylko biernie cierpieć. My, tu na ziemi, jesteśmy w korzystniejszej sytuacji, bo możemy dobrem uzyskać dla siebie zasługi w Niebie. A przede wszystkim możemy skrócić zmarłym cierpienia czyśćca. Oni na to czekają, są wdzięczni i za nas się modlą. Następuje wzajemna wymiana dobra i kontakt żyjących z tymi, którzy są po tamtej stronie.
• Kto daje cierpiącym w czyśćcu moc i nadzieję?
- Z widzenia siostry Faustyny wiemy, że jest wśród nich Matka Boża.
• A czym z kolei jest Dzień Zaduszny?
- To także dzień hojności dla naszych krewnych, przyjaciół i znajomych, którzy przebywają po tamtej stronie. W moim wieku mam wiele takich osób. Mam się za kogo modlić.
Czy zmarli przychodzą do żywych?
- To są fakty. Niedawno poproszono mnie o pomoc rodzinie, która nie mogła sobie dać z tym rady. Młody człowiek zabił się na motorze. Wdowa poprosiła mnie o egzorcyzmy, bo zmarły nie dawał jej spokoju. Opowiadała, że w nocy dusiły ją niewidzialne ręce. Byłem tam, prywatnie odprawiłem egzorcyzmy i skierowałem ją do urzędowego egzorcysty.
• Czy w swoim życiu doświadczył ksiądz obecności zmarłych?
- Tak, kiedy w Lubartowie umierał mój brat. Byłem u niego w przeddzień śmierci. Wiedział, że umrze. Powiedziałem mu: "Chłopie, starałeś się żyć jak umiałeś, wychowałeś dzieci, swoje zadanie życiowe spełniłeś. Możesz być spokojny”. Umówiłem się, że na drugi dzień przyjadę o czwartej po południu. O drugiej siedzę przy biurku i nagle słyszę w łazience huk. Poszedłem sprawdzić. Wszystko w porządku. Myślę, co jest? Za chwilę mam telefon, że właśnie umarł brat.
• Czy to był znak?
- Dla mnie był to znak pożegnania. Do dziś mam z moją zmarłą matką ścisły kontakt. Czuję jej obecność. Matka czuwa nad dzieckiem.
Śmierć nie kończy życia
- Jestem pewny, że z chwilą śmierci życie zmienia się, ale się nie kończy. Życie nadal trwa, a nawet odbywa się w większym wymiarze. Po ludzku patrząc, śmierć to jest rozpacz, rozpad ciała i zerwanie więzów rodzinnych lub przyjacielskich. Ze strony bożej jest inaczej. W ewangelii Jezus o osobie zmarłej mówi: Ona śpi. Dla niego ziemska śmierć jest wydarzeniem w ludzkim życiu. Ale nie tym najważniejszym.
• Co jest ważniejsze?
- Dalej zaczyna się kolejne życie, które nie podlega prawom czasu ani przestrzeni. Życie po życiu jest Bożym Życiem. Po śmierci następuje początek życia w wieczności.
• Co dzieje się w momencie śmierci?
- Człowiek widzi swoje życie, dobro i zło, które popełnił i sam siebie osądza. Najgorzej, gdy widzi, że trzeba swe kroki kierować w kierunku potępienia i to jest tragiczne. A jeśli stwierdza, że ma jeszcze trochę odcierpieć, to z radością powie: będę cierpiał w czyśćcu. Idzie i czeka na Sąd Ostateczny, który będzie całościowym rozrachunkiem świata. Kiedy on nastąpi, nikt nie wie.
• Czy przez to, że ksiądz jest bliżej Bożego Świata, to mu będzie lżej umierać?
- Nie. Nawet święci umierają z lękiem.
• W swoim życiu zaopatrywał ksiądz na śmierć wiele osób. Czy w pamięci zostało jakieś szczególne odejście z tego świata?
- Pamiętam kobietę, która zostawiała dwie małe dziewczynki. Umierała z wielkim spokojem. Po spowiedzi spytałem: Pani tak spokojnie odchodzi i zostawia te dzieci? Proszę księdza, Pan Bóg mi nigdy krzywdy nie wyrządził. Mam nadzieję, że się zaopiekuje dziećmi.
• Czy zdarzyło się księdzu przygotowywać na wieczność wielkiego grzesznika?
- Nie mnie sądzić, kto jest wielkim, a kto małym grzesznikiem. Zdarzało mi się przygotowywać na wieczność wielkich ateistów. Wysokich urzędników partyjnych, którym wydawało się, że ich niewiara jest wielka. Wiatyk, czyli pokarm na wieczną drogę, przywracał im spokój i ukojenie. Umierali z Panem Bogiem.
• O czym świadczy dzisiejszy wielki ruch na cmentarzach?
- Jest to znak, że wierzymy w obecność Kogoś, kto tłumaczy świat. My nazywamy Go Bogiem, islam Allahem, żydzi Jahwe, wyznawcy buddyzmu Buddą. We wszystkich religiach człowiek szuka racji bytu tego świata i we wszystkich znajduje, że za tą racją stoi Bóg.
Życie po życiu
z Kościołem i Bogiem. A co z nami, przeciętnymi w wierze, nie mającymi czasu na kościół, przypominającymi sobie o Bogu od wielkiego święta. Jakie będzie nasze życie po życiu?
- Przez chrzest wchodzimy w krąg Życia Bożego. I jeśli jakimś wielkim grzechem nie "wypiszemy się” z tego kręgu, będziemy zbawieni. Być może trochę sobie posiedzimy w czyśćcu. Gorzej z tymi, co się wypiszą. Ich sytuacja jest beznadziejna. Czeka ich wieczne potępienie.
• Piekło?
- Tak, piekło. Nasza wyobraźnia zawodzi w wyobrażeniu sobie obrazu piekła. W obliczu Bożej Miłości człowiek widzi, że odrzucił spotkanie z Bogiem. Nie może z Nim być. Największy ból piekła polega na tym, że człowiek pojmie, iż to on sam zadecydował o odrzuceniu Boga.
• Czy w piekle będzie tłok?
- Wierzę, że nie. Bóg jest tak dobry, że nawet w ostatnich minutach życia daje możliwość przyjęcia wiatyku. Niewierzącym daje możliwość chrztu na łożu śmierci. Tak wiele jest zdolny wybaczyć. Nie będzie więc tak źle.