Mieszkańcy gminy Końskowola mogą być zdezorientowani. Puławska spółka obsługująca wodociągi powiadomiła ich, że kończy swoją działalność na ich terenie i nie będzie przyjmowała wpłat. Pieniędzy oczekuje natomiast od gminy. Ta płacić nie ma zamiaru. Wodny pat trwa.
Chodzi o Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Puławach, komunalną spółkę, która od lat obsługuje sąsiednią gminę Końskowola. Niestety, ilość odbieranych ścieków po upadku zakładów Pini Beef, znacznie spadła, a lokalne koszty działalności - wzrosły. Żeby pokryć straty, puławska firma planowała wyraźną podwyżkę taryfy. Zgody na taki krok nie wydały jednak Wody Polskie.
MPWiK w tej sytuacji liczył na rekompensatę ze strony gminy (1,2 mln zł rocznie), ale jej władze zdobyły się jedynie na obniżkę podatku od urządzeń wodnych wartą ok. 380 tys. zł. Oczekiwania komunalnej spółki nie zostały zatem spełnione. Jej zarząd postanowił więc wypowiedzieć umowy wszystkim mieszkańcom gminy Końskowola. Klienci otrzymali pisma informujące o ich zakończeniu oraz poprosił o "nie dokonywanie wpłat" na podane wcześniej konto.
Mieszkańcy Końskowoli takiego scenariusza nie przewidzieli. Zaczęli sprawdzać, czy nadal mają wodę w kranach. Okazało się, że nikt jej nie zakręcił, ale to nie wszystko. W związku z tym, że gmina Końskowola nie ma swojego zakładu komunalnego, nie ma obecnie żadnego podmiotu, który mógłby ich obciążać, pobierać opłaty za kolejne okresy rozliczeniowe itd.
– Nie zrobimy tego z dnia na dzień. Potrzebujemy okresu przejściowego. Czasu na powołanie własnego zakładu, który mógłby przejąć zadania puławskiego przedsiębiorstwa. Liczyliśmy na to, że MPWiK oraz władze miasta Puławy wysłuchają naszych argumentów – mówi Mariusz Majkutewicz, zastępca wójta Końskowoli. – Niestety, rozmowy „ostatniej szansy” z ostatniego czwartku nie przyniosły skutki. Obydwie strony pozostają na swoich pozycjach. Nie wykluczam tego, że ten spór może skończyć się w sądzie – dodaje samorządowiec.
Osią tego sporu są pieniądze. MPWiK zaprzestał obciążania indywidualnych klientów z Końskowoli i okolic, ale zaczął wystawiać zbiorcze faktury kierując je na adres urzędu gminy. Pierwsza z nich, tylko za okres od 22 do 30 września, opiewa na 46 tys. zł. Kolejna, za cały październik, będzie znacznie wyższa. Tymczasem gmina płacić nie chce wcale utrzymując, że spółka nie miała prawa ani do jednostronnego zerwania umów z klientami, ani do rozliczania zbiorczego po nieustalonych z nią stawkach.
Puławska spółka na konflikcie z gminą na razie traci podwójnie, bo nie dostaje ani grosza. W efekcie sporu na razie wygrywają mieszkańcy gminy, którzy przestali być obciążani. Od kilku tygodni nie robi tego ani MPWiK, ani nieposiadająca własnego zakładu komunalnego gmina.