Chytry płaci dwa razy - to stare przysłowie często sprawdza się przypadku wyboru szkoły nauki jazdy. Niska cena niekoniecznie odpowiada dobrej jakości kształcenia. Często atrakcyjna oferta, kryje sztuczki, za które i tak płaci kursant.
Zacznijmy od teorii
- 30 godzin teorii przerabiane jest po łebkach, w dużych grupach. W wyniku złego kształcenia kursanci nie są w stanie opanować całego materiału. Wiąże się to z brakami wiedzy, które wychodzą na egzaminie wewnętrznym. I tu jest pierwszy haczyk. Otóż taki egzamin jest bezpłatny, ale tylko przy pierwszym podejściu, za kolejne trzeba płacić, od 20 do 30 złotych. W dobrych firmach kolejne próby są bezpłatne.
Najwięcej przekrętów na jazdach
Zgodnie z zasadą, pierwsza z 30 godzin praktyki, to nauka na "sucho”. - Chodzi o zapoznanie kursanta z pojazdem, z funkcjami, obsługą. Każdy kursant powinien być szkolony przez instruktora indywidualnie. Tymczasem niektóre firmy, aby zaoszczędzić, organizują te pierwsze godziny dla kilku kursantów. Druga rzecz - to czas. Zdarza się, że niektóre firmy, w miejsce zegarowej godziny jazdy, stosują 45-minutową, lekcyjną. To kolejny element oszczędzani pieniędzy - dodaje nasz informator.
Poza tym kursanci jeżdżą z małą prędkością, często nawet nie włączając trzeciego biegu. - W ten sposób nie mogą się nauczyć dynamicznej jazdy, co jest także elementem ocenianym podczas egzaminu na prawo jazdy. Zdarza się, że samochód do nauki jazdy służy, jako taksówka dla członków rodziny. Kursant zna doskonale drogę do pracy małżonki instruktora i nic poza tym - dodaje nasz informator. Kolejnym procederem, w odniesieniu do szkół z mniejszych miejscowości, jest zawyżanie czasu dojazdu do Lublina. - Jeżeli z Kraśnika do Lublina jest 50 kilometrów, to czas przejazdu między miastami wynosi około godziny. Często kursanci mają wpisywane dwie, ze względu na większe zużycie paliwa - dodaje nasz informator. Kolejną nieprawidłowością, zdaniem naszego rozmówcy, jest kumulowanie godzin. - 3, 4 godziny jazd, bo tak łatwiej. A tymczasem po dwóch godzinach kursant jest już tak zmęczony, że właściwie za niego jedzie instruktor - dodaje.
I tak trzeba dopłacić
Zła jakość kształcenia teoretycznego, a szczególnie praktycznego, i tak odbije się na kieszeni kandydata na kierowcę. - W efekcie zdawalność ludzi po takich kursach jest niska, co skutkuje koniecznością wykupienia dodatkowych jazd. Godzina doszkolenia w samochodzie z "L” kosztuje 40 złotych - dodaje nasz informator.