Zwracam się z prośbą o przekazanie mojego przykrego doświadczenia wszystkim zmotoryzowanym czytelnikom Dziennika Wschodniego, aby jak mówi przysłowie „Polak nie był mądry tylko po szkodzie”.
Teraz należy zadać pytanie, kto zawinił? Po zastanowieniu się i spokojnym sprawdzeniu przepisów po części to moja wina. Po pierwsze: w przypadku kolizji PZU dopuszcza likwidację szkody załatwionej na oświadczenie bez wzywania policji po spełnieniu kilku warunków, po drugie na druku polisy jest nr tel. Assistance, gdzie otrzymuje się bezpłatną pomoc i po trzecie nawet w Dzienniku Wschodnim w rubryce informator lubelski pod hasłem pomoc drogowa widnieje nr 9631, pod który zadzwoniłem i otrzymałem informację, że to właśnie ta pomoc mogła wykonać holowanie z tytułu assistance.
Przykrym doświadczeniem było stwierdzenie funkcjonariusza, że PZU odda za holowanie. Dowiedziałem się również, że każdy policjant w Lublinie wie, co znaczy AC Assistance Polska i pod jaki numer należy dzwonić, by otrzymać bezpłatną pomoc. Jedynym usprawiedliwieniem mojego zachowania jest to, że byłem podenerwowany stłuczką i nie miałem możliwości przeczytać na łamach Dziennika czyjegoś takiego doświadczenia. No cóż, nauka kosztuje w tym przypadku tylko lub aż 183 zł i teraz wiem, że nawet w czasie awarii przysługuje bezpłatne holowanie bez utraty zniżki AC. Pozostaje tylko żal do policjanta nie o mandat, bo tak ma być według prawa ale o to, że fundnął mi płatną pomoc wiedząc, że mogę mieć za darmo. Być może takie działanie ma związek z negatywnymi artykułami o policjantach i ubezpieczycielach. Jeśli jest to cicha zemsta za aresztowania to dlaczego kosztem zwykłych ludzi takich jak ja? Być może moje wnioski idą zbyt daleko, ale... nie odpowiedź oficera prasowego, lecz codzienne pozytywne działania policjantów mogą wyprzeć zły mit o mundurowych bez konieczności rozwiązywania Wydziału Ruchu Drogowego.
Nazwisko i adres znane redakcji