Chaos, długie kolejki i problemy z zaopatrzeniem - tak od czwartkowego wieczora wygląda sytuacja na wielu stacjach paliw. W podnoszeniu cen przodują małe, prywatne stacje. – Nie podnosilibyśmy ceny, gdybyśmy mogli sprzedawać na normalnych zasadach. Niestety, paliwo za chwilę nam się skończy. Od wtorku mamy problemy z zaopatrzeniem w bazie Orlenu - mówi właściciel jednej z nich.
Już w czwartek kierowcy rozpoczęli szturm na dystrybutory. Przed stacjami utworzyły się długie kolejki. Sprzedaż w szybkim tempie wzrosła o kilkaset procent.
W piątek rano kolejki były już trochę mniejsze.
– Aby podjechać pod dystrybutor na stacji Orlen przy Zygmuntowskich czekałem 10-15 minut. W tym czasie PB95 była już po 5,80. Chwilę później, gdy chciałem zatankować, została już tylko PB98 po 6,10 zł – mówi jeden z lubelskich kierowców.
Podobnie było w całym województwie. – U nas jest już tylko gaz. Paliwo skończyło się przed 14. Teraz jest tylko gaz, ale dzisiaj ma być dostawa. Nie wiemy jeszcze o której – dowiadujemy się na stacji Lotosu przy Lubelskiej w Puławach. Ce-na 95-tki, jeśli ta się pojawi, ma wynosić 5,77 zł.
W podnoszeniu cen przodują małe, prywatne stacje paliw. Stacja „Admar” w Krężnicy Okrągłej od czwartku sprzedawała paliwo po 7 zł za litr. – Nie podnosilibyśmy ceny, gdybyśmy mogli sprzedawać paliwo na normalnych zasadach. Niestety to paliwo za chwilę nam się skończy. Od wtorku mamy problemy z zaopatrzeniem w bazie Orlenu. Cały czas słyszymy, że brakuje towaru – mówi Marcin Król, właściciel firmy.
Na podobny krok zdecydowano się w Górze Puławskiej, gdzie cena oleju napędowego w ciągu 24 godzin wzrosła z 5,99 do 6,59 zł.
– Ledwo zipiemy. Sprzedaję 2 tysiące litrów na godzinę, a mam 6 tysięcy litrów, więc łatwo policzyć, że o godz. 18 paliwa już mieć nie będę. Kiedy będzie dostawa tego nie wiemy. Nasza cysterna, podobnie jak wiele innych, czeka teraz w kolejce do bazy, a baza paliw na razie nie wydaje – podsumowuje sprzedawca. – Może w końcu coś rzucą – dodaje.
Paliwa już w czwartek o godz. 21 skończyło się na stacji w Trojaczkowicach. Podobny problem zaczynają mieć kolejne podmioty. Niektórzy kierowcy swoje pretensje zaczynają kierować w stronę rolników, którzy nie mogąc doczekać się na swoich dostawców, zaczęli oblegać stacje kupując hurtowe ilości paliwa w różnych częściach kraju.
– Dzieje się tak dlatego, że rolnicy w czwartek dostali komunikat od dostawców, że do 3 marca paliwa nie dostaną. Powodem jest pierwszeństwo w zaopatrzeniu wojska, które robi teraz swoje zapasy. Rolnicy nie mają wyjścia, muszą jeździć na stacje. To, co się teraz dzieje, to nie jest ich wina – mówi Michał Kołodziejczak z Agrounii.
Tymczasem prezes Orlenu, Daniel Obajtek, zapewnia, że paliwa nie zabraknie. – Panika jest bezzasadna. Jesteśmy w pełni zabezpieczeni. Mamy zabezpieczone dostawy ropy do Polski – mówił na antenie RMF FM.
Orlen ostro zareagował na praktyki windowania cen. Obajtek poinformował o zerwaniu współpracy z 9 takimi podmiotami. – Nie pozwolimy sobie na to, by tę sytuację ktokolwiek wykorzystywał – podkreślił szef koncernu. – Paliw nie zabraknie pod warunkiem, że nie damy się porwać tej panice – ocenił.