Z 17 tys. 282 zł do 28 tys. 443 zł wzrósł rachunek, jaki zamojskie PGK wystawiło firmie PR-BUD Development za realizację 31-metrowego przyłącza wodociągowego. Prezes spółki budowlanej twierdzi, że to nic innego jak złośliwość prezesa spółki miejskiej. A efekt jest taki, że w nowo wybudowanym bloku nie ma wody.
PR-BUD Development z Kalinowic to firma, która działa na lokalnym rynku od kilkunastu lat. Właśnie finiszuje z kolejną swoją inwestycją. Na ulicy Gęsiej w Zamościu postawiła niewielki blok mieszkalny, większość lokali jest sprzedana, niektóre już przekazane.
Na działce przyłącze wodociągowe było, musiało powstać nowe, z rurami o większej średnicy. Zaprojektowano je, a wiosną br. spółka postanowiła to zadanie zrealizować.
– W kwietniu zwróciliśmy się do kilku podmiotów z pytaniem o wycenę. Oferty były zbliżone, powstały na podstawie projektu, ale ta PGK okazała się najtańsza, więc ją wybraliśmy. Umowa została podpisana w połowie maja. Opiewała na trochę ponad 17 tys. zł brutto – opowiada Robert Kycko, prezes PR-BUD.
Wspomina, że zadanie miało być zrealizowane w ciągu dwóch tygodni, ale tak się nie stało.
W miedzyczasie w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej, podobnie jak w innych miejskich spółkach po zmianie władzy w Zamościu, zmienił się prezes. Miejsce Małgorzaty Bzówki zajął Franciszek Josik. To były radny PiS, który w ostatnich wyborach bezskutecznie kandydował do Rady Miasta Zamość z list komitetu Stowarzyszenia Rozwoju Lokalnego Zamojszczyzna.
Według Roberta Kycko, nowy prezes PGK nakazał pracownikom dokładnie przyjrzeć się wszystkim zleceniom od PR-BUD. I kiedy na koniec czerwca przyłącze wodociągowe zostało zrobione, to ujęta w kosztorysie powykonawczym kwota znacząco wzrosła – do przeszło 28 tys. zł.
Deweloper: Ten kosztorys, to przesada
Kycko przyznaje, że w umowie był zapis o możliwości wzrostu kosztów, ale uważa, że ponad 10 tys. więcej niż pierwotnie zakładano, to przesada.
– To nie jest przyłącze o długości 2 czy 3 kilometrów, że można się pomylić. To raptem 31,5 metra, więc jak można takiego zlecenia nie doszacować, zwłaszcza gdy pracuje się w oparciu o projekt? – pyta deweloper.
Dziwi go np. to, że nowym kosztorysie znalazły się elementy, których wcześniej nie wyodrębniano. Teraz poza użytymi materiałami, wyceniono oddzielnie np. użycie samochodów, ciągnika, różnych urządzeń. Samą robociznę PGK wycenił teraz na ponad 10 tys. zł.
Prezes PR-BUD postanowił, że tych 28 tys. zł nie zapłaci. Poinformował o tym pisemnie miejską spółkę, odwołując się od kosztorysu, który określił, jako „rażąco zawyżony”.
– Dostałem maila, że jeśli nie zapłacę, to mi odetną wodę. Więc zapłaciłem tyle, ile było w umowie i poprosiłem o wystawienie faktury na tę kwotę. Ale woda została nam i tak odcięta – skarży się Robert Kycko i działanie to nazywa bezprawnym, bo rachunki za dostawę wody są regularnie opłacane.
– Jeśli PGK uważa, że jestem im coś winny, niech idzie do sądu. Dla mnie w tym momencie brak wody to nie jest problem, ale będą go mieli ci, którym mieszkania zostały już przekazane. Bo nie będą mogli zrealizować prac wykończeniowych – argumentuje deweloper.
Spór o działkę
Przekonuje, że ta sytuacja to nic innego, jak złośliwość Franciszka Josika. Obaj są w konflikcie od lat. Jego sedno stanowi zamiana działek przy ul. Wyszyńskiego, dokonana między Towarzystwem Budownictwa Społecznego a PR-BUD.
Franciszek Josik był jeszcze jako radny i jest nadal jednym z głównych krytyków tej operacji. Wraz z innymi radnymi poprzedniej kadencji kilkukrotnie odmawiał spólce z Kalinowic, ale również TBS-owi zgody na budowę w trybie lex deweloper. PR-BUD skarżył wtedy RM do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i wygrywał, a od ranych głosujących na „nie” żadał wysokiego zadośćuczynienia. Efekt jest taki, że atrakcyjnie położone grunty przy Wyszyńskiego są nadal niezabudowane.
Obu prezesów łączy, a właściwie dzieli również proces sądowy. Kycko pozwał Josika, zarzucając mu zniesławienie.
Prezes PGK: To nie ja, to dział techniczny
Ale prezes PGK zapewnia, że nowy kosztorys dla dewelopera to żadna złośliwość. – Wykonali go na podstawie dokładnej analizy kosztów pracownicy działu technicznego. Ja do tego nic a nic nie miałem – mówi Franciszek Josik.
Zapewnia jednocześnie, że odpuścić deweloperowi nie zamierza, bo jego zadaniem jest dbanie o finanse spółki, którą zarządza.
– Jeśli nie zapłaci pan Kycko, to w efekcie musieliby za to zapłacić mieszkańcy Zamościa. A tego chyba nikt by nie chciał – argumentuje prezes PGK.
Przyznaje jednocześnie, że po objęciu przez niego rządów nie było tak, że lawinowo zaczęły rosnąć koszty dla wszystkich zleceniodawców. – Pan prezes PR-BUD miał za czasów mojej poprzedniczki stosowane jakieś specyficzne stawki, na które my się godzić nie możemy – twierdzi Josik. I dodaje. – Jeżeli tylko PR-BUD zapłaci zgodnie z kosztorysem, natychmiast puścimy im wodę. W przeciwnym razie, pozostanie zakręcona.
A co z mieszkańcami bloku? – To nie jest mój problem, tylko pana Kycko. To on sprzedaje ludziom mieszkania i ma obowiązek zadbać o to, by mieli dostęp do wody – rozkłada ręce Josik.