A czy zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałby Józef Czechowicz w kolorze? – zapytali retorycznie młodzi ludzie i przenieśli stare zdjęcia w nasz, kolorowy świat. Muzeum Literackie im. Józefa Czechowicza pokazuje efekty pracy wykorzystującej zbiory placówki.
Oni nie chodzili wyłącznie w czarnych garniturach i czarnych sukienkach. Nie mieszkali w szarych domach i nie siedzieli pod szarymi drzewami. Przedwojenny świat był kolorowy. To my znamy go w czerni i bieli z powodu fotograficznej kliszy.
- Patrząc na zdjęcia w sepii albo czarno-białe, mamy świadomość świata, który minął. Choćby na obrazach, które prezentujemy w naszym muzeum widać, jak sztuka malarska okresu międzywojennego jest barwna. Jak barwnie było wówczas na ulicach. Może ktoś uzna kolorowanie starych fotografii za ryzykowne ale co mamy do stracenia. A zawsze mogą wyjść ciekawe rzeczy. Zobaczymy zdjęcia z innej, współczesnej perspektywy – mówi Aleksander Wójtowicz, kierownik Muzeum Józefa Czechowicza, tłumacząc skąd się na profilu oddziału Muzeum Narodowego w Lublinie wzięły barwne portrety lubelskiego poety.
Budzą zaciekawienie, bo wszyscy są przyzwyczajeni, że Czechowicz, jego znajomi i świat kolorów (oprócz czerni i bieli) nie mają.
Okazuje się, że to efekt współpracy studentów z muzeum. Zdjęć będzie więcej a ponieważ dodawanie koloru wymaga bardzo dużo pracy, barwny Czechowicz będzie się pojawiał sukcesywnie.
- Mając kontakt ze studentami zauważyłem, że ich spojrzenie na Czechowicza jest zupełnie inne. Dzięki współpracy z nimi mamy konto na Tik-Toku, gdzie pokazali świadectwo poety. Dwie autorki przygotowują ciekawostki związane z jego życiem. Był już Józef Czechowicz i słodycze oraz Czechowicz i moda – dodaje kierownik.
- Pokolorowanie zdjęć zasugerował kierownik muzealnej placówki, dzięki temu stają się bardziej nowoczesne i bliższe współczesnym ludziom. Z muzeum dostałam zeskanowane fotografie. Najwięcej pracy wymagają kontury i twarze, które powinny być jak najbardziej naturalne. Jest bardzo dużo zdjęć poety, przygotowuję już kolejne portrety, żeby je pokazać w kolejnym poście – mówi Karolina Natalia Mirosław, która jest odpowiedzialna za edycję przedwojennych zdjęć.
Poświęcając swój prywatny czas, przeniosła je w nasz, kolorowy świat.
- Przygotowuję kilka obrazów jednocześnie, nigdy wcześniej tej techniki nie stosowałam. Po prostu znalazłam wskazówki w sieci i je stosuję. Wszelkie detale dotyczące postaci poety, kolorystykę konsultuję z pracownikami muzeum – dodaje studentka II roku edukacji artystycznej na UMCS, która zajmuje się grafiką.
Do muzeum trafiła latem, skierowana z głównej siedziby Muzeum Narodowego w Lublinie gdzie poszła w poszukiwaniu pracy lub wolontariatu, bo jak mówi bardzo chciała zajmować się sztuką a miała praktycznie puste CV. Chciała zdobyć jakieś doświadczenie. Tak poznała pracowników kamienicy przy Złotej w Lublinie i innych wolontariuszy i stażystów. Nawiązała znajomości i pojawiły wspólne projekty.
Uważa, że programy graficzne to niesamowite narzędzie naszych czasów dające niezwykłe możliwości, ale sama tworzy stosując też techniki tradycyjne, akwafortę czy akwatintę. I widzi zalety systematycznego, ręcznego szkicowania, bo to dobre ćwiczenie na kompozycję.