Reklama jest na billbordach, przystankach, w skrzynkach pocztowych. Jedna z lubelskich uczelni prywatnych intensyfikuje kampanię promocyjną przed nowym rokiem akademickim. Ich twarzą jest kanclerz uczelni, która – tak się składa – startuje w październikowych wyborach do Sejmu z listy PiS. – To co najmniej nieetyczne – komentuje prezes lubelskiej Fundacji Wolności.
Chodzi o Wyższą Szkołę Ekonomii i Innowacji w Lublinie, która od kilku tygodni promuje się na billboardach. Widać na nich Teresę Bogacką, założycielkę i kanclerz uczelni, która w ten sposób zachęca potencjalnych studentów do wybrania oferty jej szkoły.
W ostatnich dniach do mieszkańców trafiła też bezpłatna gazetka promująca 20-lecie WSEI. Na okładce można zobaczyć zdjęcie pani kanclerz, na kolejnych stronach przeczytać obszerny z nią wywiad, a na ostatniej – pozytywne opinie na jej temat wystawione m.in. przez wicemarszałka województwa Zbigniewa Wojciechowskiego, szefa lubelskiego NFZ Karola Tarkowskiego i dyrektora oddziału ZUS w Lublinie Piotra Waszaka.
W materiałach promocyjnych mowy o tym nie ma, ale smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że Bogacka jest kandydatką w zaplanowanych na 13 października wyborach do Sejmu. Startuje z 11. miejsca na lubelskiej liście Prawa i Sprawiedliwości. Formalnie jest członkiem współpracującego z PiS Porozumienia Jarosława Gowina.
– Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że cel tych działań jest inny niż promocja uczelni. Zwłaszcza, że zbiegają się one w czasie z kandydowaniem pani kanclerz w wyborach do Sejmu – mówi Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności. – Dziwne, że prywatna szkoła wyższa pozwala sobie na takie rzeczy, bo jest to co najmniej nieetyczne. Pierwszy raz widzę, by uczelnia przyciągała studentów wizerunkiem kanclerza, raczej nie jest to decydujący czynnik przy wyborze studiów. Moim zdaniem jest to próba ominięcia przepisów dotyczących finansowania kampanii wyborczej.
W ubiegłym tygodniu fundacja w ramach dostępu do informacji publicznej zwróciła się do uczelni z pytaniami dotyczącymi wspomnianych billboardów. Pytała m.in. o ich liczbę, koszt i czas ekspozycji oraz o to, czy wcześniej prowadzono podobne kampanie i wykorzystywano w nich wizerunek kanclerz.
– Czekamy na odpowiedź. Po jej otrzymaniu nie wykluczamy zawiadomienia komisarza wyborczego o możliwych nieprawidłowościach – dodaje Jakubowski.
W przypadku gazetki pojawiają się dodatkowe wątpliwości. Została ona zatytułowana „Kurier Uczelniany”, a logotyp na okładce do złudzenia przypomina ten, który można zobaczyć na pierwszej stronie „Kuriera Lubelskiego”.
– Nie mamy nic wspólnego z tym wydawnictwem. Przygotowujemy wezwanie o zaprzestanie dystrybucji i rozpowszechniania gazetki pod rygorem skutków prawnych, bo uważamy, że jej nazwa łudząco przypomina nasz zastrzeżony znak towarowy dziennika. Na to się nie zgadzamy – komentuje Dariusz Kotlarz, prezes lubelskiego oddziału Polska Press Grupy, wydawcy „Kuriera”.
Z Teresą Bogacką nie udało nam się wczoraj skontaktować, nie odbierała telefonu. O komentarz i informacje na temat kampanii promocyjnej poprosiliśmy uczelnię. Do zamknięcia tego wydania Dziennika nie dostaliśmy odpowiedzi.