Dlaczego tak się stało? Otóż w innych województwach zdążono na czas sprywatyzować większość znaczących kin. W naszym regionie władze się spóźniły i nie przeprowadziły przekształceń własnościowych.
W efekcie kino Wyzwolenie od mazowieckiego Max-Filmu dzierżawi spółka pracownicza Kino-Lux. Jej prezeska Barbara Leszczyńska, przyznała, że miesięczny czynsz wynosi blisko 3 tys. zł. Od kierownika kina Kosmos Mariana Skrzypka, nie udało nam się uzyskać informacji jak duże sumy płaci Max-Filmowi. – Obowiązuje mnie tajemnica handlowa – stwierdził. Wpływy z działalności wszystkich pozostałych kin trafiają wprost do warszawskiej kasy.
Dochody z rozpowszechniania jednego popularnego filmu w zależności od typu wynoszą od kilkuset tysięcy do ponad 1 mln zł. A w ostatnim czasie tylko w Kosmosie, Merkurym i Sybilli miesiącami grane były kinowe „lokomotywy” takie jak: „Quo vadis”, „Ogniem i mieczem”, „Pan Tadeusz”. Pieniądze trafiły do Warszawy.
Ze strony Max-Filmu lubelskie kina nie doczekały się choćby pomocy cechującej dobrego gospodarza. Obiekty są niedoinwestowane. Mają zaledwie wyposażenie klasy C. Niestety z tego powodu jest też zimno na widowni. Co prawda pojawiły się zapowiedzi, że nastąpi rozbudowa kina Kosmos w Lublinie. Zapowiedziano budowę 2–3 dodatkowych sal, ale pod warunkiem, że Lublinianie będą grzeczni i zaniechają starań o samodzielność.
– Od trzech lat podejmujemy starania o odzyskanie tego majątku oraz utworzenie lubelskiej instytucji filmowej. Rozmowy są bardzo trudne. Stosowane są wobec nas różne wybiegi – tłumaczy Leszek Kraczkowski, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie.
Mazowiecka własność
województwa mazowieckiego.
Podlegają mu kina Kosmos, Wyzwolenie i Wenus w Lublinie, Merkury w Białej Podlaskiej, Sybilla w Puławach, Wrzos w Parczewie i kino letnie w Okunince. Mazowieckiemu marszłakowi podlegają też obiekty zaplecza, w tym magazyn kopii filmowych przy ul. Andersa, warsztaty
i magazyn przy ul. Sierpińskiego
w Lublinie.