Miejski Urząd Pracy skierował Krystynę S. do pracy w kawiarni Nescafe przy lubelskim deptaku. Gdyby odmówiła, straciłaby status bezrobotnego.
Chodzi o zwrot wydatków poniesionych na wyposażenie lub doposażenie stanowiska pracy, wypłacane z Funduszu Pracy. Jednym z warunków jest zatrudnienie skierowanego przez urząd bezrobotnego na co najmniej 12 miesięcy. Właścicielowi kawiarni Nescafe do udokumentowania wspomnianych 12 miesięcy zabrakło 4 dni.
- Pani, która mnie zatrudniała, nie zająknęła się nawet, że będę pracować przez cztery dni - relacjonuje Krystyna S. z Lublina, bezrobotna matka dwójki dzieci. - Podsunięto mi umowę, którą, przyznaję, podpisałam, ale
sądziłam, że ten czterodniowy termin to rodzaj okresu próbnego.
Zwłaszcza że praca była na pełny etat, a nie na jakąś umowę-zlecenie. Zrobiłam badania lekarskie, za 150 złotych, kupiłam czarne spodnie i buty, wymagane przez pracodawcę, a potem... zostałam zwolniona. I to rzekomo w świetle prawa!
- A przecież mają przed nosem dokumenty i
musieli to wiedzieć
- dodaje ze złością.
- Pracodawca ubiegający się o zwrot kosztów doposażenia ma obowiązek utrzymać stanowisko pracy przez czas określony w umowie. Jeżeli pracownik zwolni się lub porzuci pracę, urząd ma obowiązek skierować na to miejsce innego bezrobotnego - wyjaśnia Beata Furdel, kierownik referatu wspierania przedsiębiorczości w Miejskim Urzędzie Pracy w Lublinie.
Czy urzędnicy wiedzieli, że właścicielowi kawiarni Nescafe brakuje 4 dni do udokumentowania 12 miesięcy? Oczywiście, że tak, ale, wedle słów Furdel, nie spodziewali się, że umowa zostanie zawarta na tak krótko.
- Z naszej strony
wszystko odbyło się wedle przepisów prawa
- mówi Piotr Choduń, pełnomocnik właściciela kawiarni Nescafe. - Pani Krystyna podpisała umowę na cztery dni, a o jej przedłużeniu nie było mowy. Wywiązaliśmy się zarówno z zobowiązań wobec urzędu pracy, jak i pracownicy - dodaje.
A co z pieniędzmi wydanymi przez panią Krystynę na służbowy strój? Według słów Chodunia
nikt jej do zakupu spodni i butów nie zmuszał.
Krystyna S. jest obecnie zarejestrowana jako bezrobotna. Zamierza złożyć w Sądzie Pracy pozew przeciwko byłemu pracodawcy o zwrot pieniędzy wydanych na strój służbowy.
- Zostałam potraktowana jak przedmiot. Urząd pracy wysłał mnie do kawiarni tylko po to, by właściciel mógł zgarnąć siedem tysięcy. A ten skwapliwie z tej okazji skorzystał. A ja straciłam tydzień i nadal nie mam pracy - podsumowuje rozgoryczona Krystyna S.
Gdyby Krystyna S. odrzuciła ofertę zatrudnienia
...przedstawioną przez urząd pracy, straciłaby prawo do statusu bezrobotnego na trzy miesiące. Wiąże się to m.in. z brakiem ubezpieczenia - w razie choroby ona i jej dwoje dzieci nie mieliby prawa do bezpłatnej opieki medycznej.