Coraz trudniejsza staje się sytuacja zakładu leczniczego dla psychicznie i nerwowo chorych w Celejowie. W ciągu ostatni dni potwierdzono 71 zakażeń koronawirusem wśród pacjentów oraz 17 wśród personelu. Dwie osoby nie żyją. Na kwarantannie przebywa 25 osób i brakuje pracowników.
– Do niedawna byliśmy oazą spokoju – przyznaje Krzysztof Siejko, dyrektor zakładu leczniczego w Celejowie w powiecie Puławskim.
Placówce nie udało się uciec przed epidemią. Wszystko zaczęło się od obowiązkowego testu jednego z pacjentów, który był przygotowywany do zabiegu w innym szpitalu. Podobnie, jak pozostali, nie miał żadnych objawów wskazujących na infekcję, ale wynik testu był pozytywny.
To oznaczało ryzyko epidemicznej bomby, bo zakład w Celejowie to jedna z największych placówek służby zdrowia w powiecie puławskim. Posiada 260 łóżek, a pacjenci miewają niestandardowe zachowania. Zapanowanie nad tym, by przestrzegali zasad sanitarnych, bywa więc trudniejsze, niż w normalnym szpitalu. Szybko podjęto więc decyzję o zakupie 200 testów. Te wykazały, że zakażonych jest 48 pacjentów oraz 11 członków załogi. Informacja trafiła do sanepidu.
W sobotę służby wojewody poinformowały o tym, że w Celejowie znajduje się największe, nowe ognisko koronawirusa w powiecie puławskim. Za kolejne testy zakład nie musiał już płacić z własnych środków.
Kolejne dni nie przyniosły dobrych informacji. Liczba zakażonych pacjentów powiększyła się do 71, a pracowników do 17. Na razie żaden z nich nie wymagał transportu do szpitala trzeciego poziomu. – Jeśli zachodzi taka potrzeba, na miejscu podajemy tlen – tłumaczy dyrektor Siejko.
Zakład niestety nie uniknął najgorszego. W ostatni weekend dwóch pacjentów zmarło.
Wszyscy zakażeni pracownicy przebywają w domowej izolacji. Troje z nich zgłosiło wystąpienie typowych objawów Covid-19. Na kwarantannę skierowano 25 osób.
Z powodu braków personalnych, dyrektor stara się uzupełniać skład załogi nowymi osobami. Ich znalezienie nie należy jednak obecnie do najłatwiejszych. Potrzeba m.in. salowych i opiekunów medycznych.
Żeby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo zarówno pracowników, jak i chorych, cały zakład zaczął przypominać oddział zakaźny. Powstały czyste i brudne strefy oraz izolatoria.
– Musimy oddzielić pacjentów zakażonych od niezakażonych. Dlatego uruchomiliśmy izolatorium z 46 łóżkami i przygotowujemy się do kolejnego na 44 miejsca – mówi dyrektor Siejko. - Sytuacja jest obecnie pod kontrolą. To ogromna zasługa całego personelu, któremu należą się podziękowania – podkreśla szef celejowskiej placówki.