W puławskim szpitalu twierdzą, że nic nie wiedzieli o zakazie wykonywania zawodu dla pani ginekolog Danuty J. Taka informacja trafi tam dopiero dziś, blisko dwa miesiące po uprawomocnieniu się wyroku.
Wczoraj opisaliśmy, że w niedzielę na ginekologii puławskiego szpitala, jak gdyby nigdy nic, dyżurowała Danuta J. Mimo że 25 stycznia Sąd Okręgowy w Lublinie ukarał ją prawomocnym rocznym zakazem wykonywania zawodu. To kara za nieprawidłowe odebranie porodu. – Nie wiedziałem, że pani doktor ma taki zakaz – twierdzi Zbigniew Orzeł, dyrektor puławskiego ZOZ. – Nie otrzymaliśmy takiej informacji ani z sądu, ani z izby lekarskiej, ani
od samej zainteresowanej.
Szpital oficjalne zawiadomienie dostanie najprawdopodobniej dopiero dzisiaj. – Wysłaliśmy je w piątek – mówi Mirosław Brzozowski, przewodniczący wydziału karnego SR w Puławach. – Mogliśmy to zrobić dopiero po otrzymaniu akt z Sądu Okręgowego.
Ale do zakazu przede wszystkim powinna się dostosować sama Danuta J. Pani doktor w rozmowie z Dziennikiem powoływała się na prawnika izby lekarskiej. Miała od niego usłyszeć, że zakaz obowiązuje dopiero od wydania odpowiedniej decyzji przez lekarski samorząd. A taka nie została jeszcze podjęta.
– Okręgowa Rada Lekarska ma tylko obowiązek niezwłocznego zawieszenia lekarza w prawie wykonywania zawodu na okres zgodny z orzeczeniem sądu – tłumaczy Alicja Lemieszek, radca prawny izby w Lublinie. – Tylko o tym rozmawiałam z panią doktor. Nie wypowiadałam się
na temat czy może dalej pracować, czy też nie.
Wczoraj izba przysłała do puławskiego sądu pismo, w którym prosi o wyjaśnienie wątpliwości, od kiedy dokładnie obowiązuje zakaz. Uchwałę o zawieszeniu Danuty J. lekarze podejmą w środę.
Danucie J. za łamanie sądowego zakazu wykonywania zawodu grozi do trzech lat więzienia. Postępowanie w tej sprawie prowadzi już puławska policja.