Prawie dwa miliony złotych na projekt i pół miliona na działki, na których miały stanąć obiekty sportowe. Tyle już poszło gminnych pieniędzy na ten cel. A budynków jak nie było, tak nie ma.
- Dlatego zmieniamy plan zagospodarowania przestrzennego tak, by mogły tam powstać także lokale gastronomiczne, hotel, punkty handlowe - zapowiada Grzegorz Dunia, burmistrz Kazimierza.
To oznacza, że obecny projekt za dwa miliony złotych na niewiele się przyda. - Myślę, że będzie go można jakoś wykorzystać - zapewnia Dunia.
Historia budowy kompleksu sportowego z halą i basenami ciągnie się od 10 lat. Konkurs na przygotowanie koncepcji obiektów sportowych zorganizowało Stowarzyszenie Architektów Polskich.
Komisja, w której zasiadał m.in. ówczesny zastępca burmistrza Grzegorz Dunia, wybrała zwycięzcę. Oprócz 30 tys. zł za pierwszą nagrodę dostał też gwarancję przygotowania projektu na podstawie swojej koncepcji. Cenę ustalono na 1,8 mln zł. Tyle gmina zapłaciła za sam projekt. Co ciekawe, jej budżet w tym czasie wynosił… 13 mln zł. Już wtedy na ogrom inwestycji, której gmina może nie udźwignąć, zwracała uwagę Regionalna Izba Obrachunkowa.
Urzędnicy nie myśleli jednak o zerwaniu umowy, bo gmina musiałaby zapłacić karę: 20 proc. wartości projektu, czyli ok. 360 tys. zł. - Takie były warunki konkursu. Miały zabezpieczać prawidłową realizację inwestycji - mówi Andrzej Szczypa, ówczesny burmistrz Kazimierza.
Mając gotowy i bardzo drogi projekt, gmina doszła do wniosku, że samodzielnie nie podoła inwestycji. Zwłaszcza że w latach 1999-2005 rozpoczęła skupowanie działek pod halę i basen. Wydała na to pół miliona złotych.
Zaczęły się poszukiwania inwestora. Na przestrzeni czterech lat Kazimierz odwiedziło ok. 8 przedstawicieli różnych firm. Żaden z nich nie był jednak zainteresowany wyłożeniem pieniędzy.
- Kiedy ja byłem burmistrzem, mieliśmy kilku inwestorów poważnie zainteresowanych sprawą. Wszystko zależy od tego, jak się prowadzi rozmowy - mówi Szczypa. Dziś jest zastępcą wójta Wąwolnicy.
Burmistrz Grzegorz Dunia odpiera te zarzuty. - Niech pan Szczypa nie opowiada głupot. Skoro za jego kadencji rozmowy szły tak dobrze, to ciekawe, dlaczego były burmistrz nie znalazł inwestora - komentuje Dunia.
- Od samego początku burmistrz Szczypa przedstawiał świetlane wizje tego, jak gminie uda się uzyskać szeroką rzekę funduszy unijnych na budowę. Ale ja nie miałem złudzeń, że stać nas na coś takiego - komentuje Ireneusz Kilian, mieszkaniec Kazimierza i były radny.