Piątek będzie ważnym dniem dla 5,5 tys. mieszkańców gminy Kurów, którzy przez ostatni tydzień byli pozbawieni dostępu do czystej wody z wodociągu. Wtedy będą znane pełne wyniki badań próbek pobranych z hydroforni w Olesinie. Dowiemy się też, czy do picia nadawała się woda wydawana mieszkańcom z cysterny.
Ostatni tydzień dla mieszkańców gminy Kurów stał pod znakiem wodociągowego kryzysu. Mieszkańcy czternastu miejscowości nie mogli korzystać z kranówki zanieczyszczonej bakteriami coli i enterokokami. Woda nie nadawała się nawet do mycia, prania, czy zmywania naczyń. Lokalne władze wydały ponad 50 tys. złotych na zakupy wody butelkowanej. Finansowano również codzienne dostarczanie przez OSP do zagrożonych miejscowości wody do użytku sanitarnego.
Zapotrzebowanie na wodę było tak duże, że ZUK skorzystał m.in. z pojemników od puławskiego MPWiK-u (woda do picia), ale także użył znacznie większej cysterny dostarczonej do Kurowa przez OSP w Bałtowie. Niestety, miejscowy Zakład Usług Komunalnych popełnił błąd oznaczając tę drugą jako „woda do picia”. Chodzi o to, że strażacka cysterna nie posiada obecnie gwarancji sterylności gwarantującej jej bezpieczeństwo (było tak przed laty, gdy znajdowała się ona w posiadaniu PSP w Puławach).
Sprawę po sygnale od mieszkanki Kurowa skontrolował pracownik biura poselskiego Joanny Muchy. – Mieszkańcy czyli moi znajomi zaczęli mi opowiadać jak wygląda dostarczanie wody do spożycia – mówi Elwira Borowiec z Kurowa. – To dopiero z Dziennika Wschodniego dowiedziałam się, że taka woda nadaje się tylko do mycia.
Tymczasem jeszcze we wtorek podczas pobierania wody ze stojącej w Kurowie cysterny, obsługujący ją pracownik, najpierw próbował uniemożliwić dyrektorowi biura poselskiego pobranie próbki, a następnie sam odkleił z samochodu kartkę z napisem „woda do picia”.
– Ten samochód nie jest przystosowany do przewozu wody pitnej. W związku z tym poinformowaliśmy o tym zdarzeniu sanepid. Jeśli okaże się, że woda była zanieczyszczona, sprawą powinna zająć się prokuratura, bo chodzi o narażenie życia i zdrowia mieszkańców – mówi Sławomir Jawor, szef biura poselskiego Joanny Muchy.
Dlaczego na cysternie znalazła się błędna informacja zapytaliśmy w Urzędzie Gminy. – Tę cysternę z OSP w Bałtowie wypożyczył Zakład Usług Komunalnych. Jego pracownicy po prostu się pomylili, bo to nie była woda do picia, tylko do mycia – przekonuje zastępca wójta gminy Kurów, Marek Muszyński. Potwierdza to również Tomasz Siwiec, prezes ZUK-u. – Była to zwyczajna pomyłka naszego pracownika, a nie działanie celowe – zapewnia.
Wiemy już, że wbrew początkowym obawom biura poselskiego oraz puławskiego sanepidu, strażacka cysterna nie była używana do przewozu środków chemicznych, a pobrana z niej woda ma odpowiedni poziom chloru. Prawdopodobnie nadaje się więc do celów sanitarnych, ale czy można ją spożywać, to będzie wiadomo będzie po zakończeniu badań mikrobiologicznych i organoleptycznych. Wyniki mają być znane w piątek.