

Takiego zasięgu nie miała dotychczas chyba żadna wiadomość umieszczona na facebooku przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Lublinie. Post o skonfiskowanym rowerze złodzieja drewna doczekał się już prawie 11 tysięcy komentarzy, w tym krytykujących leśników.

Nie takiej reakcji spodziewali się lubelscy leśnicy, którzy chcieli pochwalić się w internecie sukcesem swoich kolegów z Nadleśnictwa Puławy. Ci drudzy "rozwikłali nietypową zagadkę". Jak czytamy we wpisie umieszczonym na facebooku, podczas oględzin miejsca wyrębu i kradzieży drewna nie było żadnych śladów pojazdu.
"Leśnicy znaleźli jedynie trociny, które wskazywały, że sprawca pociął drzewo najprawdopodobniej na ponad 2-metrowe wałki. Ale jak zdołał to przewieźć?" - pytają pracownicy nadleśnictwa, a po chwili dają odpowiedź. - W pobliżu miejsca kradzieży strażnicy leśni znaleźli rower...Ale ni byle jaki! Zamiast siodełka miał specjalny uchwyt w kształcie litery U, który pozwalał jednoosobowo i bez wysiłku transportować drewno na duże odległości i to bez pozostawiania śladów! - tłumaczą podekscytowani swoim znaleziskiem, a następnie chwalą się wykryciem sprawcy, którego udało się wykryć "dzięki sprawnym działaniom operacyjnym".
Wpis kończy się morałem mówiącym o tym, że las to "wspólne dobro, a nie darmowy skład drewna". Całość ilustruje zdjęcie starego składaka przerobionego tak, by utrzymał niewielkie kawałki drewna z nałożoną dla zobrazowania sposobu działania kłodą. A obok dwóch dumnych strażników lasu, którzy wytropili złodzieja.
Internauci zauważyli tutaj pewien zgrzyt, bo pokazany rower nie wyglądał na zaawansowaną metodę masowej kradzieży cennego surowca. Wyglądał jak pojazd należący do ubogiego mieszkańca regionu, który zdobył się na ten mało szlachetny, istotnie nielegalny sposób zdobycia paru drewien na opał.
- Myślicie, że gość który to robi jest z tego dumny? Sądząc po tym rowerze robi to po to aby ogrzać swoją rodzinę. Skoro las to dobro wspólne to dlaczego trzeba prosić o pozwolenie na wywiezienie z lasu chrustu? Powalone drzewa, gałęzie i ogólny bałagan w lesie to jest coraz częstszy obraz lasów polskich. Ale nie...lepiej niech leży i zgnije - zauważył jeden z tysięcy internautów, którzy zabrali głos w tej sprawie.
- Jedna kłoda was boli, a setki samochodów wywożących drzewa wycięte to już nie? To już jest w porządku? I przestańcie pisać o tej cudownej gospodarce leśnej - dodał inny z komentujących. - Wycinane lasy na potęgę, a tu gonicie biedę bo wyciął chwasta. Czy was po...(tu pada pada słowo niecenzuralne )..? - komentuje kolejny. - To jest paranoja co pokazujecie (...) Byście się wstydzili takie rzeczy publikować i mówić o nich. A tirami drewno wywożą to pokażcie jak udaremniacie handel i przekręty na skalę przemysłową. Tego nie pokażecie (...) - zarzuca inny z facebookowiczów.
Nie wszyscy widzą to jednak w ten sposób. Wśród komentujących pojawiły się również osoby biorące w obronę leśników. - Coraz dziwniejsze to społeczeństwo się robi, pochwalają kradzież. Głupota, czy jak to nazwać? Kradzież to kradzież. Nie ma znaczenia, czy lizak ze spożywczaka, miliony z banku, czy metry drewna z lasu - przypomniał jeden z mieszkańców Puław.
Co grozi za kradzież drewna? Według kodeksu to zależy od jego wartości. Gdy nie przekracza 75 zł jest to wykroczenie, za które grozi grzywna lub areszt. Za kradzież drzewa droższego nawet o złotówkę to w myśl przepisów (art. 290 kk) już przestępstwo zagrożone karą nawet do trzech lat więzienia.
